gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Słowo o umami i ograny temat, czyli tagliatelle z gorgonzolą, gruszką i orzechami

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (01)W tygodniu nie zawsze mam czas i ochotę, by gotować wyszukane obiadokolacje. Często przygotowuję zupę na dwa dni (zwykle drugiego dnia jest jeszcze lepsza :)), do której zmieniam dodatki. W ciągu minionego roku tylko raz zdarzyło mi się kupić w barze na mieście gotowy obiad, który później odgrzałam w domu. Powód? Wyszłam z pracy przed 19-tą totalnie zmęczona i orając nosem po chodniku nie wyobrażałam sobie, by jeszcze cokolwiek ugotować w domu. Oczywiście to wydarzenie – kupno obiadu na mieście – uznałam za osobistą porażkę.

Oczywiście byłabym nieszczera pisząc, że toleruję jedzenie wyłącznie przygotowane w domu. Raz, dwa razy w miesiącu lądujemy z S. na kebabie po sąsiedzku, albo w naszej ulubionej włoskiej knajpie na Ochocie. Ale to są wyjątki. Zazwyczaj smaczne wyjątki od reguły :)

Dziś proponuję proste, aczkolwiek klasyczne połączenie rodem ze słonecznej Italii. Makaron z sosem z gorgonzoli z gruszkami i orzechami. Temat ograny, ale danie bardzo smakowite i szybkie w przygotowaniu.

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (02)Jedzeniem należy się delektować.

W tym przekonaniu utwierdziła mnie ostatnio książka, którą dostałam pod choinkę. To “Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu”, książka będąca zapisem niezwykle ciekawych rozmów Łukasza Modelskiego z ludźmi zawodowo zajmujących się kulinariami i tym, co się z nimi wiąże. Znajdziemy w niej wywiady z szefami kuchni i restauratorami, założycielem ruchu Slow Food, znawcami trunków czy właścicielami winnic. I chociaż książkę “połknęłam” w ciągu kilku dni (wręcz musiałam sobie dawkować lekturę, by nie skończyła się zbyt szybko ta przyjemność), to nadal wracam do niektórych jej fragmentów. Zbiór wywiadów rozpoczyna rozmowa z Agnieszką Kręglicką: warszawską restauratorką, której smakowite felietony publikują co tydzień “Wysokie Obcasy”.

Posłuchajcie jednego z fragmentów tej ciekawej rozmowy:

Łukasz Modelski (ŁM): A jak wyjaśnić fakt, że przez całe życie wiesz o istnieniu czterech smaków, a tu nagle pojawia się piąty i nikt nawet z tym nie dyskutuje?

Agnieszka Kręglicka (AK): Znaliśmy cztery smaki podstawowe: słodki, słony, kwaśny, gorzki. Na początku XX wieku japoński chemik, Kikunae Ikeda, dodał do tego smak, który nazwał umami….

ŁM: Co więcej, prawie sto lat później odkryto na języku czy na podniebieniu receptor tego smaku!

AK: Ikeda po prostu sprawnie go wyróżnił. Poczuł, że to, co smakuje, nie wpisuje się ani w słodkie, ani gorzkie, ani słone, tylko w coś dodatkowego. I nazwał to.

ŁM: A jak smakuje umami?

AK: Jego specyfikę odkrywa glutaminian sodu. Powoduje, że wszystko z jego dodatkiem smakuje mocniej, przyjemniej. Nie ma swoistego smaku, ale najwięcej jest go w produktach dojrzałych, przefermentowanych – parmezanie, sosie sojowym, pomidorach. Mówi się, że smakuje białkowo. Mięso, ryba są umami. Ale wiesz przecież, jak smakuje ryba – czy smakuje białkowo? W rybie ważne są aromaty morza, smakujesz ją nosem.

ŁM: Ikeda podobno wyodrębnił umami z jakiegoś wodorostu, rzeczy niespecjalnie aromatycznej.

AK: Nie wiem, jak się bada smak, odłączając aromaty… W odczuwaniu smaku najważniejsze jest to, co dzieje się pomiędzy ustami a nosem. Zapach współgra z podniebieniem. Smakując, powinniśmy przede wszystkim wdychać, napowietrzać i pozwalać tej zapachowo-smakowej mieszance rozwijać się w ustach. Prosty przykład: nie poczujemy smaku, mając zapchany nos.

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (03)

TAGLIATELLE Z GORGONZOLĄ, GRUSZKĄ I ORZECHAMI WŁOSKIMI

/porcja dla 2-3 osób/

1/2 opakowania makaronu tagliatelle (użyłam makaronu z dodatkiem szpinaku)

100 g sera gorgonzola lub innego z niebieską pleśnią (użyłam sera Memel Blue)

1 opakowanie jogurtu greckiego

1 dojrzała gruszka

garść orzechów włoskich

garść pestek słonecznika podprażonych na suchej patelni

świeżo zmielony pieprz kolorowy

oliwa

 

Makaron gotujemy al dente w osolonej wodzie z dodatkiem łyżki oliwy. Gruszkę obieramy, kroimy w kostkę. Orzechy drobno siekamy. Gorgonzolę z jogurtem umieszczamy w rondelku na bardzo małym ogniu i rozpuszczamy, co chwilę mieszając, by nie przywarły do dna. Makaron odcedzamy, przekładamy na talerze, polewamy ciepłym sosem serowo-jogurtowym, posypujemy gruszkami i orzechami oraz pestkami słonecznika. Całość oprószamy świeżo zmielonym pieprzem.

Smacznego:)

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (04)

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (05)

tagiatelle_gorgonzola_orzechy_gruszka (06)


Leave a comment

Nocny nasłuch Taty, czyli jabłka pod pierzynką

jablka_pod_pierzynka_01Mój Tata jest wielkim miłośnikiem radia, słucha głównie TOK FM, dzięki czemu jest na bieżąco w temacie “co tam panie w polityce?”. Nocą, gdy politycy i rasowi dziennikarze śpią, a On sam ma problem z zaśnięciem, czasem przestawia stację na częstotliwość Radia Maryja. Mawia, że dzięki tej różnorodności w eterze ma ogląd rzeczywistości od lewicy do prawicy;) Czasem z tych nocnych nasłuchów zdaje nam relację.

Mój Rodziciel ma sprzęt, na którym może w dowolnym momencie nagrać fragment audycji na… oldskulową kasetę magnetofonową. Kasety, zwykle niemiłosiernie zgrane, na których wieki temu nagrywałam utwory z listy przebojów radiowej Trójki, walają się w piwnicy w zakurzonych reklamówkach. Kilka lat temu przyjechały z całym naszym dobytkiem z Zakopanego… Dziś Tata daje im drugie życie nagrywając nocą co ciekawsze audycje: o psach i zdrowiu dla Mamy, o słodkich wypiekach dla mnie.

Ostatnio Tata “sprzedał” mi nagranie przepisu pewnej babci dyktującej o 2 w nocy (sic!) przepis na ciasto z jabłkami i konfiturą. Cóż, wygląda na to, że jest sporo osób, które mają problemy ze snem. Gdy wysłuchałam nagrania, Tata rzekł: “Ajka, zapisz sobie ten przepis, może upiekłabyś to ciasto w przyszły weekend? SPRÓBUJEMY”.

Hmm, no to próbujemy;)

jablka_pod_pierzynka_02

jablka_pod_pierzynka_03JABŁKA POD PIERZYNKĄ

1 serek waniliowy Danio

2 szklanki mąki pszennej

1 margaryna (użyłam Kasi)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 łyżka cukru pudru

5 jabłek

łyżeczka cynamonu

5-6 łyżek konfitury (użyłam jagodowej)

 

Zagniatamy ciasto: serek waniliowy, mąkę,  margarynę posiekaną na kawałki, proszek do pieczenia i cukier puder. Ciasto schładzamy 1/2h w lodówce. Jabłka obieramy, wydrążamy gniazda nasienne i dzielimy na połówki. W miejsca pozostałe po gniazdach nasiennych wkładamy po łyżeczce konfitury.

Ciasto wyjmujemy z lodówki, dzielimy na dwie porcje. Jedną część ciasta wylepiamy formę do pieczenia. Na ciasto kładziemy połówki jabłek (konfiturą w dół). Posypujemy cynamonem. Jabłka przykrywamy rozwałkowaną drugą częścią ciasta.

Ciasto pieczemy ok. 40 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180ºC. Ciasto studzimy na kratce kuchennej, a następnie posypujemy cukrem pudrem lub cukrem z prawdziwą wanilią.

Oryginalny przepis zawiera również składniki na tzw. pomadę, którą należy posmarować jeszcze ciepłe ciasto. Ja jej nie zrobiłam, uznając, że może być zbyt słodkie, ale jeśli macie ochotę, to proszę  bardzo: szklanka cukru pudru + cukier waniliowy + 3 łyżki śmietany 18% miksujemy razem i pokrywamy masą jeszcze ciepłe ciasto.

Smacznego:)

jablka_pod_pierzynka_04

jablka_pod_pierzynka_05

jablka_pod_pierzynka_06


Leave a comment

Niedzielne śniadania. Omlet z twarogiem i zielonym pesto

omlet_pesto_awokado_01

Lubicie weekendowe śniadania w zaciszu domowym? Ha, kto ich nie lubi!? Ja jestem ich wielką fanką. Szperam w Internecie i na mojej skromnej kulinarnej półce, by znaleźć nowe pomysły na urozmaicenie sobotnio-niedzielnych porannych posiłków. Zajrzałam ostatnio do jednego z zeszłorocznych numerów magazynu “Kukbuk” (nr 8) i znalazłam coś bardzo apetycznego. Omlet z twarogiem i pesto autorstwa Marty Greber, która zachęcająco opisuje co dziś zje na śniadanie:

Tym razem stawiam na złocisty jajeczny omlet z dodatkiem świeżej szałwii, która nadaje mu nutkę szorstkości. Twaróg zmieszany z zielonym ziołowym pesto, zwłaszcza tym domowym, oraz skórką z cytryny nabiera nowego, ciekawego smaku, dodatek bazylii zaś przypomina nam, czemu trzymamy ją w doniczce w kuchni. Po takim śniadaniu uśmiech sam pojawia się na ustach.

Ten przepis przetestowałam niedawno na S. Teraz i Wy przetestujcie na swoich najbliższych. Uśmiech gwarantowany. A co zrobicie z tak miło rozpoczętym dniem, to już Wasza sprawa:)

omlet_pesto_awokado_02

OMLET Z TWAROGIEM I ZIELONYM PESTO

/dla 2 osób/

4 jajka “zerówki” (z chowu ekologicznego)

2 łyżeczki parmezanu

1 łyżeczka posiekanej szałwii

sól, pieprz

1 łyżka masła

4 łyżki chudego twarogu

1,5 łyżki zielonego pesto

kilka listków posiekanej świeżej bazylii

skórka starta z 1/2 cytryny

szczypta pieprzu cayenne

1 łyżeczka oliwy

1/2 awokado

 

W miseczce mieszamy jajka, starty parmezan i szałwię, doprawiamy solą i pieprzem. Masło rozgrzewamy na patelni, wlewamy jajka. Smażymy jajka na średnim ogniu, do momentu aż zetną się na omlet. W międzyczasie w drugiej misce łączymy twaróg z pesto, bazylią, skórką z cytryny, oliwą oraz pieprzem cayenne. Usmażony omlet dzielimy na pół i przekładamy na talerze, układamy na nim pastę z twarogu i pesto, na wierzchu kawałki awokado.

Smacznego:)

omlet_pesto_awokado_03

 

 


Leave a comment

Błyskawiczne cannelloni z tuńczykiem w sosie pomidorowym

cannelloni_tuna_01

Bywają dni, gdy zwyczajnie nie mam czasu lub pomysłu na ugotowanie czegoś bardziej odkrywczego i pracochłonnego. Staram się wówczas wykorzystać składniki, które zwykle są pod ręką i chyba jak w każdym domu czekają na swój czas na dnie lodówki lub w zakamarkach szafek kuchennych. U mnie do takich “przyczajonych tygrysów i ukrytych smoków” należą tuńczyk, oliwki oraz makarony typu cannelloni, conchiglioni. W resztę składników zawsze mogę zaopatrzyć się w zaprzyjaźnionym osiedlowym sklepiku. Kilka chwil i… pyszny obiad gotowy.

Moje dzisiejsze cannelloni może nie są wybitnie fotogeniczne (jak widać, są dosyć płaskie: efekt małej ilości farszu na tę ilość rurek:)), ale są fajnym pomysłem na nieskomplikowany obiad czy ciepłą kolację. Spróbujcie.

cannelloni_tuna_02

CANNELLONI Z TUŃCZYKIEM W SOSIE POMIDOROWYM

/dla 2 osób/

1 puszka tuńczyka w oleju

12 szt. makaronu cannelloni

250 ml passaty pomidorowej

1 mała cebula

1 kulka mozzarelli

10 oliwek bez pestek (użyłam oliwek faszerowanych suszonymi pomidorami)

1 ząbek czosnku

10 dag sera feta lub bałkańskiego

łyżeczka ziół prowansalskich

sól, pieprz

oliwa

 

Cannelloni gotujemy ok. 3-4 minuty w osolonym wrzątku z dodatkiem łyżki oliwy. Odcedzamy rurki i przekładamy na talerz, aby przestygły.

Przygotowujemy farsz do cannelloni: tuńczyka odsączamy z zalewy. Cebulę i czosnek drobno siekamy, podsmażamy 2-3 minuty na oliwie z oliwek. Ser kruszymy na drobne kawałki, oliwki kroimy w krążki. W miseczce łączymy tuńczyka, cebulę, czosnek, ser i oliwki z połową (125 ml) passaty pomidorowej, doprawiamy ziołami oraz pieprzem i solą. Farszem nadziewamy rurki cannelloni.

Pozostałą passatę pomidorową (można zostawić 2 łyżki, którymi posmarujemy wierzch rurek przed umieszczeniem w piekarniku – patrz zdjęcia) umieszczamy na dnie naczynia żaroodpornego, następnie kładziemy na niej rurki, które przykrywamy mozzarellą pokrojoną w cienkie plastry. Cannelloni zapiekamy ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180ºC.

Smacznego:)

cannelloni_tuna_03

cannelloni_tuna_04