gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Kolejny burak w piekarniku, czyli ciasto buraczano-marchwiowe na mące orkiszowej

Jak co tydzień wyciągam z piekarnika blachę upstrzoną zawiniątkami w sreberkach. Odwijam je, pod palcami czuję spieczoną skórkę, a w środku jeszcze ciepłe warzywo. Skórki, razem z innymi obierkami, lądują w misce na kompost, a ja kroję “samo dobro” na plasterki. Nagle przy kuchennym blacie wyrasta jak spod ziemi Zu. Mamo, mogem bujaćka?  Uśmiecham się (chyba bardziej do samej siebie), mówię Pewnie! i podaję małej smakoszce plasterek upieczonego, wciąż ciepłego buraczka. I jeszcze jeden, i jeszcze jeden i jeszcze jeden…

Niewiarygodne, prawda?

Zu jest koneserką ciepłych buraczków i brokułów, bo jak twierdzi, ciepłe smakują jej najlepiej. A ja błogosławię moją córkę za to, że tak chętnie zjada te (nieco kontrowersyjne w dziecięcej diecie) warzywa. A to, że pluje sałatą i roszponką jest w tym momencie kwestią drugorzędną;)

Upieczone buraki zwykle trafiają do pasty do chleba (tutaj przepis: https://gazdowanie.wordpress.com/2019/01/17/rehabilitacja-buraka-czyli-buraczana-pasta-do-chleba-z-czosnkiem-chrzanem-i-czarnuszka/) i jednego-dwóch słoiczków, gdzie będą się marynowały, a następnie wylądują na kanapkach (przepis podpatrzony w blogosferze, już wkrótce u mnie:))

Zdaje się, że buraczane kombinacje nie mają końca. Jeśli nie zatracę się w blendowaniu i siekaniu buraka (sic!), kilka sztuk zostawiam na buraczane eksperymenty. Takie niedobitki zazwyczaj wykorzystuję do słodkich wypieków.

Dziś mam dla Was jedną z takich właśnie słodkich odsłon buraka. W towarzystwie marchwi i migdałów oraz ksylitolu tworzy całkiem zgrane połączenie na słodko.

CIASTO BURACZANO-MARCHWIOWE NA MĄCE ORKISZOWEJ

1 szklanka cukru brzozowego (lub 3/4 szklanki trzcinowego)

3 jajka

1/2 szklanki oleju

1 szklanka startych pieczonych buraków

1 szklanka startej surowej marchwi

1/2 szklanki orzechów (włoskie lub migdały), zmiksowane

1 i 1/2 szklanki mąki orkiszowej

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta soli

na polewę jogurtową:

1 szklanka jogurtu greckiego

4 łyżki cukru pudru

1/2 łyżeczki naturalnej esencji migdałowej (opcjonalnie)

 

W dużej misce ubijamy jajka i cukier, miksujemy do uzyskania puszystej masy, miksując dolewamy cienkim strumieniem olej.

W osobnej misce umieszczamy oba rodzaje mąki, orzechy, proszek do pieczenia, sodę i sól, mieszamy.

Do ubitych jajek dodajemy starte buraczki i marchew, mieszamy drewnianą łyżką, a na koniec dosypujemy po trochu mąki, ciągle mieszając, aż do uzyskania jednolitej masy. Tak przygotowaną masę przelewamy do żaroodpornej formy do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto pieczemy w temperaturze 170ºC (termoobieg) przez ok. 45 minut (do tzw. suchego patyczka).

Gdy ciasto się studzi na kratce kuchennej, przygotowujemy polewę: jogurt miksujemy z cukrem pudrem i esencją migdałową. Na wierzchu ostudzonego ciasta rozsmarowujemy jogurtową polewę.

Smacznego:)


Leave a comment

Prywatna kucharka Mitterranda i ciasto buraczano-marchwiowe z orzechami

Wracam czasem do książek, które zrobiły na mnie wrażenie lub z których wypisałam sobie kilka cennych cytatów. Jedną z nich jest Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu Łukasza Modelskiego. Lubię wracać do wywiadu z Agnieszką Kręglicką, w którym opowiada o umami, czy do opowieści o kucharzu wszech czasów Auguście Escoffier (pisałam o nim tutaj:  https://gazdowanie.wordpress.com/2015/03/06/kuchenny-rewolucjonista-august-escoffier-oraz-pyszne-gnocchi-gordona-ramseya/ ).

Kiedy z kolei czytam po raz kolejny wywiad z Danièle Mazet-Delpeuch, prywatną kucharką prezydenta Mitterranda, to zawsze wspominam moją Babcię Wandę. Babcia także była kucharką, która zdobywała zawodowe szlify na robotach przymusowych w III Rzeszy. Po wojnie została zawodową kucharką gotując w szkołach i przedszkolach.

Prywatna kucharka François Mitterranda gotowała prezydentowi i jego prywatnym gościom swojskie dania, odtwarzała smak dzieciństwa. Była to inna kuchnia, niż ta oficjalna, pałacowa. Po jakimś czasie Mazet-Delpeuch odeszła znużona pałacowymi intrygami, ciągłą wojną podjazdową między jej prywatną kuchnią a oficjalną kuchnią pałacową. Jak przyznała w wywiadzie, zaczęła gotować po zamążpójściu. Nigdy nie brała żadnych lekcji czy kursów gotowania. Była praktykiem z krwi i kości.

Bo widzi pan, w kuchni ważne są dwie rzeczy – dar i talent. Dar nie zależy od nas – to tak jak z kolorem oczu czy włosów. Rodzimy się, powiedzmy, niebieskoocy i tyle. Z talentem jest inaczej – trzeba go rozwijać. Trzeba ćwiczyć, talent po prostu wymaga praktyki. Powoli, powoli, zyskuje się doskonałość.

A ja zapraszam Was na praktyczną lekcję pieczenia. Dziś kuchnia domowa serwuje bezglutenowe ciasto marchwiowo-buraczane z mąką orzechową.

CIASTO BURACZANO-MARCHWIOWE NA MĄCE ORZECHOWEJ

3 jajka

3/4 szklanki ksylitolu lub cukru trzcinowego

1/3 szklanki oleju rzepakowego

2 średnie upieczone buraki zmiksowane na purée

2 średnie marchewki zmiksowane na purée

1 szklanka mąki migdałowej

1/2 szklanki zmielonych orzechów włoskich

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

szczypta soli

1/2 łyżeczki naturalnego ekstraktu migdałowego

 

Żółtka oddzielamy od białek. Białka miksujemy ze szczyptą soli na sztywną pianę, odstawiamy na bok.

W dużej misce miksujemy żółtka z cukrem na jasną, puszystą masę. Dodajemy olej i ekstrakt migdałowy. Następnie dodajemy purée buraczano-marchwiowe. Do miski z mąką migdałową dodajemy zmielone orzechy włoskie, sodę i proszek do pieczenia, po czym przesypujemy do miski z żółtkami i purée. Mieszamy całość drewnianą łyżką, a pod koniec dodajemy pianę z białek delikatnie łącząc wszystkie składniki ciasta. Masę przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez ok. 45 minut w temperaturze 180ºC (termoobieg).

Upieczone i ostudzone ciasto można posypać cukrem pudrem i dodatkowo pudrem z buraczków z dodatkiem błonnika buraczanego.

Smacznego:)


Leave a comment

Na Święta: torcik marchewkowo-orzechowy (bezglutenowy)

Zu biega po domu i podśpiewuje na przemian Oj maluśki, maluśki albo Chała na wysokości! (sic!). Jej repertuar z tygodnia na tydzień wzbogaca się o nowe utwory, co jest nie tylko naszą zasługą, ale i ciotek z przedszkola. Choć w tym ostatnim jest cichutka i nadal onieśmielona, gdy wraca do domu pokazuje swoje prawdziwe ja. Z małego obserwatora błyskawicznie zmienia się w wodzireja i kierowniczkę;)

A jako, że święta tuż tuż, uczymy się kolejnych kolęd, również tych z góralskim sznytem.

Pozwólcie więc, byśmy radośnie zaśpiewały za Trebuniami-Tutkami:

 

Dobrze, ześ sie Jezu pod Giewontem zrodził

Bedzies w biołyk portkach i w cuzecce chodził

I mioł na mój dusik z piórkiem kapelusik

Hej kolęda, kolęda!

 

A kie se podrośnies Jezusicku słodki

Pokozemy Tobie ka rosnom siarotki

I biołe leluje ka łoreł króluje

Hej kolęda, kolęda!

 

Spokojnych Świąt!

TORCIK MARCHEWKOWO-ORZECHOWY

/inspirowany przepisem z bloga http://www.makecookingeasier.pl/

4 jajka

3/4 szklanki cukru trzcinowego

3 średnie marchewki

1 szklanka zmielonych orzechów włoskich

1 szklanka zmielonych migdałów

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

1 łyżeczka cynamonu

starte na pył ziarenka z jednego nasionka kardamonu

1/4 łyżeczki mielonego imbiru

1/2 łyżeczki naturalnego ekstraktu migdałowego

na krem:

1 opakowanie mascarpone

1/3 szklanki cukru pudru

sok wyciśnięty z 1 średniej pomarańczy

 

Marchew ścieramy na tarce o grubych oczkach. Żółtka oddzielamy od białek. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli.

Następnie żółtka ubijamy z cukrem pudrem na jasną, puszystą masę. Dodajemy do niej marchew, zmielone orzechy i migdały, sodę, proszek do pieczenia, przyprawy i ekstrakt migdałowy. Do masy dodajemy ubite białka, delikatnie łącząc obie masy.  Tak przygotowane ciasto przelewamy do żaroodpornej formy i pieczemy przez 45 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 170ºC (góra – dół). Upieczone ciasto studzimy na kuchennej kratce.

W międzyczasie przygotowujemy krem: w misce miksujemy mascarpone z cukrem pudrem i sokiem z pomarańczy.

Wystudzone ciasto przekrawamy wzdłuż, smarujemy połową kremu dolny blat, przykrywamy górnym, a wierzch smarujemy pozostałym kremem. Wierzch możemy dodatkowo udekorować orzechami.

Smacznego:)


Leave a comment

Lodówkowe must have. Proste curry z warzywami

W magazynie “Kukbuk” jest stała rubryka, której bohaterką/bohaterem jest jakaś znana postać ze świata szeroko pojętej kultury. Dwie, trzy strony kolażu zdjęć wieńczy krótki wywiad z pytaniami redakcji w stylu: “truskawki z szampanem czy jajecznica?”. I zawsze jest fotografia wnętrza lodówki głównego bohatera rubryki. Czasem pojawia się pytanie jaki produkt zwykle pomieszkuje w rzeczonej lodówce.

Gdy podczas lektury trafiam na tę rubrykę, myślę co w naszej lodówce jest takim must have.

Z pewnością jajka. Bez nich ani rusz podczas weekendowych śniadań.

Grana padano, które sprawdza się do makaronów i pizzy, ale też do zapiekanej ryby i… jajek:)

No i słoiczek czerwonej pasty curry. A stąd już blisko do wielkiego gara z warzywnym curry, które przez kilka dni jemy na lunch w pracy.

A co jest stałym lokatorem Waszej lodówki?

CURRY Z WARZYWAMI

1 średnia cebula

1 ząbek czosnku

1/2 cm kawałek świeżego imbiru

1 łyżka oleju rzepakowego

1  łyżeczka czerwonej pasty curry

1/2 puszki mleka kokosowego

1 mała cukinia

1 mała czerwona papryka

1 mała marchewka

1 szklanka ugotowanej ciecierzycy lub ciecierzycy z puszki

 

W garnku o grubym dnie rozgrzewamy olej, po czym podsmażamy na nim posiekaną cebulę, czosnek i imbir. Następnie dodajemy pastę curry, rozprowadzamy ją, by oblepiła warzywa, smażymy minutę i dodajemy mleko kokosowe. Gotujemy 2-3 minuty na małym ogniu. Następnie dodajemy pokrojoną w półplasterki cukinię i marchew oraz pokrojoną w paski paprykę. Gotujemy na małym ogniu, aż warzywa staną się miękkie. Pod koniec gotowania dodajemy ciecierzycę.

Curry podajemy z ryżem basmati lub jaśminowym.

Smacznego:)