Przyszła pora na dojrzałe w słońcu bakłażany. W mojej kuchni to zgrabne warzywo ląduje zwykle w szakszuce w towarzystwie pomidorów, owczego sera i oczywiście jajek. Bakłażan to również żelazny składnik rattatouille. Od czasu do czasu bakłażan pojawi się w wegetariańskiej paście do chleba. Tak jak w dzisiejszym poście.
Tym razem przedstawiam Wam wariację na temat gruzińskiego badridżani. Do przygotowania tej pasty potrzebnych jest zaledwie kilka składników, a robi się ją szybko i niezwykle prosto. Najlepiej smakuje na kromce świeżego żytniego lub razowego chleba. Zmiksowany bakłażan nie wygląda zbyt apetycznie, ale dodatek w postaci pestek granatu ożywia kompozycję i ratuje estetyczną sytuację;)
Swoją drogą, czy wiecie, że Gruzini podobno potrafią przygotować bakłażana na niemal trzysta sposobów? Jest się od kogo uczyć!
WEGAŃSKA PASTA Z BAKŁAŻANA I ORZECHÓW WŁOSKICH
1 średni bakłażan
1/3 szklanki łuskanych orzechów włoskich
3-4 ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku
olej rzepakowy
pestki wydrążone z 1/2 granatu
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180ºC (termoobieg).
W piekarniku umieszczamy w żaroodpornym naczyniu wysmarowanym odrobiną olejem bakłażana (przekrojonego na pół, środkiem do góry). Bakłażana pieczemy ok. 30-40 minut, aż będzie miękki. W międzyczasie na suchej patelni prażymy orzechy włoskie.
Bakłażana po upieczeniu wykładamy na kuchenną kratkę, by nieco przestygł. Następnie wydrążamy łyżką miąższ, który wraz z orzechami, czosnkiem i łyżeczką oleju umieszczamy w misie robota kuchennego. Całość blendujemy na jednolitą pastę. Pastę przekładamy do miseczki, podajemy na chlebie, posypujemy pestkami granatu.
Wiosną 2015 roku gościł u nas fachowiec z pewnej znanej firmy robiącej szafy na wymiar. Było to w czasie, gdy zamierzaliśmy się wprowadzić na nasze podwarszawskie poddasze. Jegomość zlustrował docelową garderobę, wymierzył skosy, zanotował w kajeciku potrzebne wymiary i wyciągnął z walizki próbniki. A w międzyczasie zabawiał nas (a my jego) rozmową. Suma sumarum, tematy zeszły na kulinaria. I zaczęło się.
Pan zaczął nam opowiadać w jaki sposób dojrzewają papryki z importu. A miał wiadomości niemal z pierwszej ręki, gdyż brat jego rodzony pracował kiedyś w dojrzewalni owoców i warzyw. Fachowiec straszył nas wizją inwazyjnej metody dojrzewania papryki, którą traktuje się niemal barbarzyńskimi metodami, by nabrała czerwonego koloru. Słuchaliśmy kiwając głowami (w końcu sama swego czasu popełniłam wpis o sztucznym dojrzewaniu pomarańczy, o tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2015/02/05/o-uprawie-organicznych-pomaranczy-a-na-deser-ciasto-jogurtowo-pomaranczowe/)
Ostatecznie wybraliśmy usługi innej, konkurencyjnej firmy specjalizującej się w garderobach i szafach na wymiar, ale historyjka o umęczonych paprykach na długo pozostała mi w głowie. Szczęśliwie mamy teraz sezon na krajową paprykę, więc bez obaw o traktowanie warzyw środkami przeciwgrzybicznymi i innymi truciznami, wybraliśmy się na targ. Pękata siatka czerwonej papryki postała na blacie w kuchni przez dwa dni. Do papryki dołączyły bakłażany i naręcze czosnku podarowane nam przez M. Pełnia szczęścia w epoce późnego lata.
Papryki i bakłażany wylądowały w piekarniku, by następnie trafić do gara razem z czosnkiem i przyprawami. Zrobiłam pyszny ajvar. I choć nigdy nie byłam na Bałkanach, to przy każdym kęsie kanapki z ajvarem wyobrażam sobie jak tam musi być pięknie i słonecznie. I choć samodzielne zrobienie kilku słoików tej paprykowo-bakłażanowej pasty trochę trwa, to wierzcie mi, że opłaca się pokrzątać w kuchni. Ajvar doskonale pasuje do kanapek z żółtym serem czy wędliną. Jest też świetny do potraw z grilla. Moim ostatnim odkryciem jest posmarowanie blatu pizzy domowym przecierem pomidorowym (z dużą ilością czosnku) połączonym pół na pół z ajvarem – genialne!;)
Zróbcie sobie swój własny osobisty ajvar, póki na straganach piętrzą się stosy dziewiczej krajowej papryki;)
AJVAR
3 kg czerwonej papryki
2 średnie bakłażany
1 duża główka czosnku
1/2 łyżeczki cukru
1 czubata łyżeczka chilli lub 2 świeże papryczki chilli
2-3 łyżki octu winnego
1 liść laurowy
1 ziele angielskie
1 płaska łyżka soli
ok. 60 ml oliwy
Paprykę i bakłażany myjemy i osuszamy. Paprykę kroimy na połówki i wyjmujemy gniazda nasienne. Bakłażany kroimy wzdłuż na pół. Czosnek (i ewentualnie chilli, jeśli używamy świeżych) drobno siekamy. Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia i układamy na niej skórką do góry papryki i bakłażana. Pieczemy ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 200ºC, z funkcją grill (wierzch warzyw powinien być wręcz czarny pod koniec pieczenia). Następnie gorące warzywa przekładamy do foliowych torebek lub woreczków strunowych i szczelnie zamykamy. Po godzinie, gdy przestygną, ściągamy z papryki i bakłażana skórki, a następnie kroimy warzywa na drobne kawałki.
W dużym garnku o grubym dnie rozgrzewamy oliwę, dodajemy warzywa, czosnek i chilli. Dorzucamy liść laurowy i ziele angielskie, sól i cukier. Ajvar dusimy na małym ogniu przez ok. 3h, aby sos zgęstniał. Pod koniec duszenia dodajemy do smaku ocet winny i ewentualnie doprawiamy dodatkową ilością soli.
Gotowy ajvar przekładamy do czystych, wyparzonych słoików, odwracamy do góry dnem i przykrywamy kocem.
Z podanych proporcji wychodzi ok. 4 półlitrowych słoików.
Zuzka zasnęła właśnie przy dźwiękach z ostatniej płyty Knopflera, którego głos działa bardzo kojąco nie tylko na nią. W zasadzie powinnam położyć się obok niej i zdrzemnąć, ale jest tyle rzeczy do zrobienia, że… szkoda mi czasu. Szczęśliwie coraz rzadziej zdarzają nam się nocne wędrówki po domu, gdy Zuzka wybudza się i po karmieniu lub przewinięciu nie chce od razu zasnąć. Wtedy opatulam ją w kocyk i przy zgaszonym świetle spacerujemy po mieszkaniu. Przez okna dachowe wpada blade światło latarni ulicznych, a gdy noc jest bezchmurna przyświeca nam księżyc i gwiazdy. Dzięki tym wędrówkom z dzieckiem na rękach znam już na pamięć zarysy budynków i drzew, które mamy za oknami. Podczas pełni najbardziej lubię widok z okna w garderobie. W ciemności doskonale widać zarysy świerków i daglezji, które ostro odcinają się od rozgwieżdżonego nieba. Ten widok przywodzi mi zawsze na myśl późnowieczorne zakopiańskie spacery z moim psem.
Gdy na studiach zjeżdżałam do domu na przerwy świąteczne czy wakacje, mnóstwo czasu spędzałam na wędrówkach z Bambem vel Bulką. Uwielbiał długie spacery bez względu na pogodę. Chodziliśmy najczęściej po Drodze pod Reglami, a gdy w TPNie nie obowiązywał jeszcze zakaz wprowadzania psów, zapuszczaliśmy się również do mniej uczęszczanych przez turystów dolinek reglowych. Ileż to razy złaziliśmy Dolinę ku Dziurze czy Dolinę za Bramką… A wieczorami, gdy była bezchmurna noc, w okolicach 22ej wychodziłam z Bulką na krótki spacer niemal do wylotu Doliny ku Dziurze podziwiając rozgwieżdżone niebo. Nad ciemnym piętrem górnego regla doskonale było widać Drogę Mleczną i gwiezdne konstelacje, których nazw nawet nie znam.
Ale wracając do teraźniejszości muszę przyznać, że gdy jest się średnio wyspanym, czas spędzony w kuchni jest na wagę złota. Co to oznacza? Że w grę wchodzą przede wszystkim nieskomplikowane przepisy. Najlepiej takie, które można zrealizować z dzieckiem w kuchni. Ostatnio w ten sposób wyrabiałam ciasto na pizzę. Mała siedziała w leżaczku-bujaczku zabawiana melodyjkami i grzechotkami, a ja na czas przygotowywałam drożdżowe ciasto.
Dziś proponuję zapiekanego bakłażana ze smakowitym farszem, którego przygotujecie w ciągu około godziny. W sam raz na wietrzne i chłodne kwietniowe popołudnie. W wersji dla karmiących mam radzę zrezygnować z chilli:)
BAKŁAŻAN FASZEROWANY WOŁOWINĄ, KASZĄ, FETĄ I POMIDORAMI
/porcja dla 2 osób/
1 duży bakłażan
30 dag mielonej chudej wołowiny (np. ligawy)
garść ugotowanej kaszy pęczak
1/2 cebuli
1 ząbek czosnku
1/4 łyżeczki estragonu
1 mała papryczka chilli
1/2 szklanki pasatty pomidorowej
30 dag fety
2 małe pomidory
garść startego sera typu parmezan (u mnie pecorino romano)
sól, pieprz
olej ryżowy
Piekarnik nagrzewamy do 190ºC. Bakłażana myjemy, osuszamy i kroimy wzdłuż. Wydrążamy miąższ, który przekładamy do miski. Połówki bakłażana umieszczamy w żaroodpornej formie skropionej olejem i wkładamy na 15 minut do nagrzanego piekarnika. Następnie wyjmujemy i odstawiamy do ostygnięcia.
Wołowinę dusimy do miękkości razem z drobno pokrojoną papryczką chilli, cebulą i wyciśniętym czosnkiem. Doprawiamy do smaku estragonem oraz pieprzem i odrobiną soli. Gdy mięso będzie miękkie dodajemy miąższ bakłażana, pasattę pomidorową i gotujemy całość jeszcze ok. 5-7 minut na małym ogniu.
Do miski przekładamy uduszone mięso oraz kaszę i połowę pokrojonej w kosteczkę fety. Tak przyrządzonym farszem napełniamy podpieczone, wydrążone połówki bakłażana. Wierzch posypujemy pozostałą fetą, dekorujemy plasterkami pomidora oraz startym pecorino romano.
Całość zapiekamy ok. 20 minut w temperaturze 180ºC (termoobieg).
Kiedyś z podróży tych dalszych i tych bliższych przywoziłam sobie kolczyki. Szkatułki na biżuterię są pełne srebrnych cudeniek z takich miejsc jak Paryż, Londyn, Rzym, Malmö, Algier, Wiedeń, Praga, Bratysława, Madryt czy Stambuł. Są tam też małe wiszące skarby z podróży po Polsce: z Krakowa, Wrocławia, Gdańska, Katowic czy Wigier. Wszystkie one zajmują jedną szufladę w komodzie, a pochodzenie każdej pary mogę wyrecytować obudzona w środku nocy.
Tak było jakiś czas temu.
Jednak od kiedy “wzięło mnie na gotowanie” (patrz: odezwały się geny:)), z podróży przywożę woreczki z przyprawami. Kilka lat temu z Algierii przywiozłam w walizce tamtejsze specjały z przyprawą do kuskusu i laskami cynamonu na czele. A z Grecji przyleciały ze mną mieszanka przypraw do kurczaka i souvlaki. Dzięki przyprawom w kuchni czasem udaje się odtworzyć bliski smak potraw, które kosztowaliśmy w krajach, z których one pochodzą. Napisałam “bliski smak”, ponieważ tylko tamtejsza, lokalna kuchnia smakuje w oryginalny sposób, bo składniki dań dojrzewają w tamtejszym słońcu i tamtejszej glebie. To, co próbujemy odtworzyć pod polskim niebem jest zwykle jakimś echem, niezdarnym odbiciem oryginalnych smaków i zapachów.
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest jedno ze sztandarowych dań kuchni greckiej: moussaka. Potrawa tak prosta i pyszna, jak cała grecka kuchnia, w której z niewielu składników Grecy wyczarowują ucztę dla podniebienia. Nie napiszę, że korzystając z tego przepisu możecie zrobić sobie w środku zimy Grecję na talerzu. Napiszę, że możecie zbliżyć się do ideału wyjmując z piekarnika pachnące, aromatyczne danie:)
Gdy zwiedzaliśmy z S. Ateny wzdłuż i wszerz, zdzierając przy tym zelówki w sandałach, trafiliśmy na urokliwą uliczkę, której nazwy już dziś nie pamiętam, lecz na której pełno było niewielkich knajpek. Wszystkie one serwowały specjały kuchni greckiej. I przy wejściu do każdej z knajpek stali kelnerzy-naganiacze przekonujący turystów, że nigdzie nie zjedzą tak dobrych dań, jak właśnie tutaj. Usiedliśmy przy jednym ze stolików w cieniu jakiegoś śródziemnomorskiego drzewa, ja zamówiłam moussakę. Mięso jagnięce otulone pierzynką z duszonych pomidorów, fety, bakłażana z przyprawami i wieńczącego całość beszamelu. Pycha!
Ten smak właśnie dziś staram się odtworzyć, choć będzie to niedoskonała próba. I Was również do tego gorąco zachęcam:)
GRECKA MOUSSAKA (MUSAKA)
/porcja dla 4 osób/
500 g mięsa mielonego z indyka (oryginalnie z jagnięciny)
2 średnie bakłażany
1 puszka pomidorów pelati
300 ml pasatty pomidorowej
garść posiekanej natki pietruszki
1 łyżka suszonego oregano
1/2 łyżeczki cukru
szczypta pieprzu cayenne
1/4 łyżeczki cynamonu
1 opakowanie sera typu feta
1 opakowanie mozzarelli
100 ml białego wytrawnego wina
3 duże cebule
3 ząbki czosnku
sól, pieprz
oliwa
na sos beszamelowy:
20 g masła
2 łyżki mąki
250 ml mleka
szczypta gałki muszkatołowej
sól, pieprz
Bakłażany kroimy na plastry, solimy i pozostawiamy kwadrans na talerzu, by wytrąciła się goryczka. Po tym czasie spłukujemy plastry pod bieżącą wodą i osuszamy ręcznikiem papierowym. Bakłażany grillujemy po kilka minut na patelni grillowej, odstawiamy na bok.
Cebulę i czosnek drobno siekamy, podsmażamy na oliwie, po czym dodajemy mięso mielone, wlewamy wino i dusimy do miękkości, aż alkohol odparuje. Następnie do mięsa dodajemy pomidory z puszki (uprzednio rozdrobnione widelcem), pasattę, cukier, oregano, cynamon, pieprz cayenne, natkę pietruszki oraz doprawiamy całość do smaku pieprzem i solą (uważajcie z solą, ponieważ feta jest wystarczająco słona).
Przygotowujemy sos beszamelowy: w garnuszku roztapiamy masło, dodajemy mąkę i cały czas mieszając dolewamy mleko. Następnie dodajemy gałkę muszkatołową oraz pieprz i sól do smaku. Mieszamy całość tak długo, by sos osiągnął jednolitą konsystencję. Odstawiamy.
Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą, na dnie umieszczamy połowę plastrów bakłażana, przykrywamy sosem mięsno-pomidorowym, następnie kładziemy resztę bakłażana i sos. Całość posypujemy kawałkami sera feta oraz mozzarelli. Na wierzchu rozprowadzamy sos beszamelowy.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180ºC i zapiekamy moussakę ok. 30 minut (do zrumienienia wierzchu).