gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Pamięć smaku i paszteciki z kapustą i grzybami

Na naszym wigilijnym stole po raz czwarty z rzędu pojawiły się drożdżowe paszteciki z kapustą i grzybami. Za każdym razem robię je tak samo, korzystając ze sprawdzonego przepisu na Kwestiasmaku.com. Kilkakrotne odtwarzanie dania według czyjegoś przepisu wchodzi w krew i w pewnym momencie zaczynasz uznawać ten przepis za swój:) Tym bardziej, że gotowym daniem obdzielasz rodzinę jadąc na “drugą warszawską wigilię”.

W tym roku pasztecików spróbowała również Zu. I myślę, że gdy będzie już dorosła i odejdzie z rodzinnego domu, ta pozycja na wigilijnym stole będzie być może tą potrawą, którą będzie wspominać:)

Są smaki młodości, które wspominamy przez całe życie. I nawet, gdybyśmy bardzo starali się je odtworzyć, ich smak pozostanie na zawsze doskonały, lecz jedynie w naszej pamięci. Mój Tata tak ma z wigilijnymi śledziami z ikrą pod śmietanową pierzynką. Robiła je Babcia Wanda w czasach młodości mojego Taty, który co roku wspomina to danie z rozrzewnieniem i namawia mnie, by poszperać w Sieci w poszukiwaniu tego przepisu. A ten pochodzi z kuchni niemieckiej, której tajniki Babcia chcąc nie chcąc poznała podczas wojny. Więcej w tym temacie przeczytacie tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2016/07/21/sernik-babci-wandy-czyli-jak-karmic-bliskich/

O tych doskonałych, ale nie do odtworzenia smakach wspomina też Varga w Czardaszu z mangalicą:

I przypomniała mi się wtedy jajecznica z pieczarkami, którą jadłem jako dziecko w Komárom – mieście urodzin mojego ojca – gdy nocowaliśmy tam kiedyś z rodzicami. W ogóle nie pamiętam tamtego pobytu i mam do tego prawo, bo to było całe epoki temu, a jednak pozostał mi gdzieś w mózgu, w jakimś magazynie zmysłów, smak tamtej jajecznicy z pieczarkami, jedno z najmocniejszych  smakowych wspomnień dzieciństwa, choć przecież nie umiem go opisać. Bo z dawnych czasów pozostaje chyba nade wszystko pamięć smaków, można powiedzieć, że pamięć to coś w rodzaju jajecznicy z pieczarkami, coś, co można wspominać, ale żadną miarą nie da się tego odzyskać, ponieważ nie da się zjeść jajecznicy i mieć jajecznicę. Ile bym w życiu jeszcze zjadł najbardziej wyszukanych jajecznic, tamta jajecznica z pieczarkami z Komárom pozostanie na zawsze nieosiągalną doskonałością, nawet jeśli tak naprawdę była nieudana (…), pamięć bowiem jest przecież selektywna, a taka sama jest też tęsknotą za tym, czego dobrze nie pamiętamy.

Krzysztof Varga, Czardasz z mangalicą, Wyd. Czarne Wołowiec 2014

PASZTECIKI Z KAPUSTĄ I GRZYBAMI

/ciasto na podstawie przepisu z http://www.kwestiasmaku.com/

na ciasto:

3 żółtka w temperaturze pokojowej

100 g miękkiego masła

35 g świeżych drożdży

1 łyżka cukru trzcinowego

250 ml ciepłego mleka

350 g mąki pszennej szymanowskiej + kilka łyżek do podsypania

3/4 łyżeczki soli

na wierzch:

1  żółtko

1 łyżka mleka

2-3 łyżki czarnuszki, siemienia lnianego lub sezamu

na farsz:

1 kg kapusty kiszonej

2 łyżki masła

2 duże cebule, drobno posiekane

1 por (tylko biała część)

5-6 ziarenek pieprzu

4-5 ziaren ziela angielskiego

4-5 liści laurowych

25 dag pieczarek, drobno pokrojonych

garść dobrej jakości suszonych grzybów

 

Przygotowanie farszu:

Dzień wcześniej namoczyć grzyby suszone. Nazajutrz gotujemy grzyby, odcedzamy (nie wylewamy wywaru!), a gdy ostygną drobno siekamy. Na wywarze z grzybów gotujemy posiekaną kapustę (jeśli jest zbyt kwaśna, przed gotowaniem umieszczamy ją na sitku i przelewamy zimną wodą). Do gotującej się kapusty dodajemy drobno pokrojone pieczarki, grzyby, posiekaną cebulę i pora oraz przyprawy i masło. Kapustę dusimy pod przykryciem do miękkości.

Tak przygotowane nadzienie można zamrozić i wyjąć dopiero dzień przed przygotowaniem pasztecików (u nas ma to miejsce dzień przed Wigilią, bo dopiero w wigilijny poranek piekę paszteciki).

Przygotowanie ciasta:

do miseczki lub kubka wkładamy pokruszone drożdże i rozcieramy je z cukrem. Dodajemy ciepłe mleko oraz 2 czubate łyżki mąki. Dokładnie mieszamy i odstawiamy na kwadrans przykrywając  suchą ściereczką do czasu aż na powierzchni powstanie gruba piana.

W międzyczasie przesiewamy mąkę do większej miski, dodajemy sól i mieszamy. Do mąki wlewamy spieniony rozczyn z drożdży i mieszamy delikatnie drewnianą łyżką lub miksujemy mikserem.

Następnie dodajemy stopniowo żółtka cały czas mieszając lub miksując aż ciasto będzie już gładkie i bez grudek. Ciasto wyrabiamy jeszcze przez około 3-5 minut (ręką lub hakiem miksera do ciasta drożdżowego).

Następnie stopniowo dodajemy miękkie masło cały czas miksując lub zagniatając ciasto. Wyrabiamy przez około 10 minut, do czasu aż ciasto będzie gładkie i elastyczne i nie będzie się kleiło do rąk (co jakiś czas podsypujemy po trochu mąki). Ciasto wkładamy do miski, przykrywamy suchą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 1h.

Po godzinie ciasto przekładamy na stolnicę wysypaną odrobiną mąki, wygniatamy je chwilę, aby je odgazować, a następnie formujemy z niego kulę. [UWAGA: w tym momencie ciasto możemy włożyć z powrotem do miski, przykryć woskowijką lub folią i wstawić do lodówki na noc lub maksymalnie na 24 godziny. Jeśli ciasto leżakowało w lodówce, należy je po wyjęciu z lodówki ocieplać przez 1h w temperaturze pokojowej. Dopiero po tym czasie możemy formować paszteciki.]

Ciasto dzielimy na dwie części, jedną z nich rozwałkowujemy na duży prostokąt, który dzielimy na cztery paski. Z brzegu paska układamy farsz i zwijamy długi rulonik z ciasta (zwijamy zaczynając od dłuższego boku prostokąta od strony z farszem), na końcu zlepiamy ciasto na całej długości łączenia. Z drugą częścią ciasta postępujemy analogicznie.

Blachę wykładamy papierem do pieczenia i układamy na nim paszteciki łączeniem do dołu, zachowując odstępy. Paszteciki nacinamy nożem na około 4 – 5 cm kawałki, smarujemy (pędzlem) żółtkiem wymieszanym z mlekiem i posypujemy czarnuszką lub innymi nasionami. Tak przygotowane paszteciki pozostawiamy na blasze na ok. 1/2h.

Następnie nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 st.C (termoobieg) i pieczemy ok. 25 minut. Gdy ostygną paszteciki kroimy na kawałki. Najlepiej smakują podane z  domowym barszczem.

Smacznego:)


Leave a comment

Ziarnko do ziarnka, czyli piegusek lukrowany według Agnieszki Maciąg

dsc_7127

Myślisz “mak”, a na myśl od razu przychodzi Ci makowiec. Tym razem jednak nie podam Wam przepisu na makowiec (w każdej rodzinie jest pewnie przekazywany z pokolenia na pokolenie przepis na ten świąteczny wypiek), ale na ciasto z makiem. To lukrowany piegusek, który pochodzi z książki, o której pisałam w zeszłym roku, czyli “Smak świąt” Agnieszki Maciąg (więcej o tej pozycji tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2015/12/16/ksiazki-na-gwiazdke-dla-kulinarnych-pasjonatow-a-d-2015/ ).

Maciąg pisze, że to ciasto jest absolutnie oldskulowe. (…) Robi się je błyskawicznie i nie wymaga żadnych umiejętności kulinarnych (…). Cudnie pachnie, pięknie wygląda, wybornie smakuje.

Dalsza rekomendacja jest raczej zbędna. Zostawiam Was z tym przepisem, a sama biegnę kontynuować przedświąteczne porządki. Udanego pieczenia!

dsc_7133

PIEGUSEK LUKROWANY

(wg przepisu z książki Agnieszki Maciąg “Smak świąt” z moimi modyfikacjami )

3/4 szklanki maku

250 g miękkiego masła niesolonego

250 ml mleka

2 szklanki mąki

3/4 szklanki cukru trzcinowego

4 jajka

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1 łyżeczka naturalnego ekstraktu migdałowego

na lukier:

1 szklanka cukru pudru

sok wyciśnięty z 1/2 cytryny

1-2 łyżki maku (opcjonalnie)

 

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170ºC.

Masło ucieramy mikserem. Ucierając, dodajemy po jednym  jajku, a następnie po trochu mąki wymieszanej z proszkiem do pieczenia, ekstrakt migdałowy, mleko  oraz mak (suchy, niesparzony). Gdy wszystkie składniki połączą się, masę przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki. Ciasto pieczemy ok. 1h lub do tzw. suchego patyczka. Po upieczeniu ciasto studzimy na kratce kuchennej.

Przygotowujemy lukier: cukier puder łączymy z sokiem z cytryny i ewentualnie z łyżeczką wody (będzie wówczas mniej cytrynowy). Polukrowane ciasto możemy posypać 1-2 łyżkami maku.

Smacznego:)

dsc_7142

dsc_7145


Leave a comment

Na Święta. Pierniczki, które zawsze się udają

dsc_7194

Jeśli nadal szukacie idealnego przepisu na świąteczne pierniczki, to przybywam Wam z pomocą.

Ten przepis mam od kilku ładnych lat, dostałam go od koleżanki z pracy, która wówczas marzyła, by wziąć udział w kulinarnym show, które w tamtych czasach zaczęły się pojawiać w telewizji.

Agnieszka faktycznie była fanką gotowania i pamiętam, że częstowała nas swoimi wypiekami, które były pyszne. Mam nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko temu, bym podzieliła się tym przepisem na łamach bloga. Te pierniczki wychodzą zawsze, wierzcie mi. Po upieczeniu są cudownie miękkie, by z czasem, gdy poleżakują w puszce stać się “właściwymi pierniczkami”:)

dsc_7195

PIERNICZKI BOŻONARODZENIOWE wg przepisu Agnieszki O.

/porcja na ok. 4 duże blachy/

1/2 kg mąki

1/2 szklanki miodu (używam gryczanego)

1/2 szklanki cukru

1/2 kostki masła

1 całe jajko

2 żółtka

2 łyżeczki sody oczyszczonej

1/4 szklanki kwaśnej śmietany (używam 12%)

1/2 opakowania przyprawy do pierników

1 łyżka kakao

 

Miód i cukier gotujemy w małym rondelku, aby się rozpuściły i połączyły. Zdejmujemy z ognia, dodajemy masło, mieszamy do połączenia się składników.

Na stolnicę wykładamy wszystkie pozostałe składniki, robiąc wgłębienie na płynną mieszankę. Wlewamy rozpuszczone cukier z miodem i masłem, zagniatamy ciasto. Wstawiamy na 2h do lodówki.

Po schłodzeniu wałkujemy ciasto na grubość ok. 1/2cm. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180ºC przez ok. 5 minut.

Jeśli mamy czas i chęć po ostudzeniu dekorujemy pierniczki: czekoladą rozpuszczoną w kąpieli wodnej, lukrem etc.

Smacznego:)

dsc_7196

dsc_7191