gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Sesja mamy z córką w plenerze, Warszawa

Such beautiful ladies! zawołałam, gdy spotkałyśmy się z Colleen i jej córeczką o poranku w jednym z warszawskich parków. Colleen okazała się nie tylko wspaniałą modelką, ale również pilną uczennicą, która odrobiła lekcję, którą zadaję wszystkim mamom, które zapraszam na sesje. Dzień wcześniej konsultowałyśmy bowiem stroje, które dziewczyny ubiorą nazajutrz na nasze spotkanie. Podczas, gdy ja kręciłam nosem na przesyłane mi przez messengera kiecki z napisami i w kwiatowe printy, Colleen dwoiła się i troiła, by znaleźć stroje dla siebie i Luny, które odpowiadałyby regułom sztuki;) Gdy zobaczyłam zdjęcie bladoróżowego bodziaka i zwiewnej sukienki w odcieniu dirty pink, uznałam wreszcie, że jest to strzał w dziesiątkę;)

Luna, która niedawno skończyła roczek jest pełną energii młodą damą, której największą frajdę sprawia ćwiczenie pierwszych kroków. Domyślacie się, że było to największe wyzwanie fotograficzne tego dnia?;)

Nasze półgodzinne spotkanie zaowocowało radosnymi kadrami, a soczysta zieleń parku sprawiła, że mam coraz większą ochotę na fotografowania w plenerze.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z naszego spotkania.


2 Comments

Deser, który robi się sam, czyli nasiona chia na mleku kokosowym z musem truskawkowym

Na piwnicznym regale stoi karton, w którym przyjechał ze sklepu internetowego zapas mleka kokosowego. Mleko, które w składzie ma wyłącznie kokos i wodę, od kilku miesięcy wykorzystuję w diecie Zu przygotowując śniadania (owsianka, kasza jaglana), desery (sezonowe owoce z bitą śmietaną) lub koktajle. Ostatnio wyprodukowałam nawet jogurt kokosowy używając takiego mleka  z puszki. Zu zwykle nie grymasi, choć od czasu do czasu zatęskni za krowim mlekiem i nabiałem pytając: Mamusiu, a kiedy będę mogła zjeść sejek od kjówki? W takich chwilach robi mi się przykro, że pozbawiam moją córkę smaków, które lubi, ale staram się tłumaczyć jej dlaczego tak się dzieje.

Na szczęście z mleka roślinnego można wyczarować takie pyszności jak curry, muffiny czy smoothies. A w czasie upałów przygotować domowe lody lub deser z nasionami chia, który w zasadzie robi się sam. W sezonie truskawkowym zastępujemy mus z mango musem z truskawek. I jest pysznie.

DESER CHIA Z MUSEM KOKOSOWYM

/porcja dla 4 osób/

8 łyżeczek nasion chia (szałwii hiszpańskiej)

ok. 1/2 szklanki mleka kokosowego

2 szklanki truskawek

2 łyżeczki cukru brzozowego lub innego słodzidła

 

Nasiona zalewamy mlekiem kokosowym i odstawiamy na noc do lodówki. Nasiona warto co kilka godzin wymieszać, aby się nie skleiły. Przed podaniem truskawki miksujemy na mus z cukrem brzozowym. Chia na mleku rozlewamy do małych szklanek lub pucharków i zalewamy musem truskawkowym. Podajemy natychmiast.

Smacznego:)


Leave a comment

Zestaw ratunkowy, czyli jaglano-kokosowe kulki mocy

W przedszkolu Zu hucznie obchodzone są urodziny każdego przedszkolaka. Jest tort, są życzenia, jest prezent, jest tradycyjne Sto lat! Do niedawna Zu solidarnie z innymi dziećmi wcinała torty przekładane śmietaną, ze słuszną ilością kurzych jaj w składzie.

Ale od czasu, gdy okazało się, że ma alergię, musiałam pomyśleć nad bezmleczną i bezjajeczną alternatywą. Sprawa zaś komplikuje się, gdy mamy koleżanek i kolegów Zu ogłaszają, że nazajutrz będzie tort;) A jeszcze bardziej komplikuje się w takie dni, jak dziś, gdy temperatura w cieniu przekracza 30 stopni Celsjusza i pieczenie ciasta jest ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę;)

Na takie sytuacje mam zwykle w lodówce pakiet ratunkowy: pięcioskładnikowe kulki jaglano-kokosowe. Zwykle robię je raz w tygodniu i trzymam w lodówce. Wystarczy ugotować na mleku roślinnym kaszę jaglaną, którą następnie miksuje się z daktylami i migdałami lub nerkowcami. Mamy w kilka chwil zdrową słodycz, którą Zu uwielbia i zawsze licytuje się ze mną ile kulek pozwolę jej zjeść na deser.

Dodatkowa korzyść z posiadania ich w lodówce jest taka, że można poczęstować nimi na przyjęciu koleżankę z podobną alergią:)

JAGLANO-KOKOSOWE KULKI MOCY

/przepis na ok. 15 szt./

3/4 szklanki kaszy jaglanej

1,5 szklanki mleka kokosowego (lub innego roślinnego)

6-7 daktyli bez pestek

1/2 szklanki migdałów lub nerkowców

3/4 szklanki wiórków kokosowych

 

Kaszę gotujemy do miękkości (ważne, by po ugotowaniu była raczej “wysuszona”). Daktyle moczymy w gorącej wodzie przez ok. 15 minut, odsączamy na sitku. Ugotowaną kaszę studzimy i miksujemy w robocie kuchennym z daktylami  oraz migdałami/nerkowcami. Z masy formujemy kulki, które następnie obtaczamy w wiórkach kokosowych. Kulki przekładamy do pojemnika wyłożonego papierem do pieczenia. Przechowujemy w lodówce do 4 dni.

Smacznego:)


Leave a comment

Szparagowe szaleństwo i farinata z zielonymi warzywami

Szparagowe szaleństwo w pełni. W warzywniaku, gdzie kupuję świeże owoce i warzywa, stoi wysoka lodówka, w której od jakichś dwóch tygodni prym wiodą szparagi. Widać, że popyt jest na te zielone, a białych zwykle jest dwa, trzy pęczki. Ja również należę do wielbicielek zielonej odmiany. Póki są, ładuję je do lunchboxów, makaronowych sosów i sałatek. Za chwilę sezon na szparagi dobiegnie końca, więc musimy się najeść na zapas;)

Dziś zapraszam Was na farinatę. To niepozorny placek, który niektórzy nazywają bezglutenową pizzą. Do przygotowania farinaty potrzebna jest mąka z ciecierzycy, woda, odrobina oliwy i soli. No i porządna patelnia z nieprzywierającą powłoką:) Danie robi się ekspresowo, a zielony wierzch przyprawia o zawrót głowy, tyle witamin i mikroelementów w jednym miejscu!

FARINATA Z ZIELONYMI WARZYWAMI

/porcja dla 2 osób/

na placki:

150 g mąki z ciecierzycy

250 ml wody

1 łyżka oliwy z oliwek

duża szczypta soli

1/4 szklanki startego sera grana padano

na wierzch:

1/2 pęczka zielonych szparagów

1/2 awokado

1/2 szklanki zielonego groszku

1 mała dymka ze szczypiorem

garść pestek dyni

8-9 szt. pomidorków koktailowych

oliwa z oliwek

na dressing:

3 łyżki oliwy z oliwek

1 łyżeczka musztardy ziarnistej

1/2 łyżeczki octu balsamicznego

1/2 łyżeczki miodu

świeżo mielony kolorowy pieprz

 

Do miski przesypujemy mąkę z solą, powoli dodajemy wodę ciągle mieszając trzepaczką, pod koniec dodajemy oliwę i starty ser grana padano. Ważne, aby ciasto nie było za rzadkie (powinno mieć konsystencję ciasta naleśnikowego). Gdy ciasto będzie jednolite, odstawiamy miskę na 1h, aby odpoczęło.

W tym czasie przygotowujemy dressing: łączymy w kubeczku wszystkie składniki. Odstawiamy na bok.

Połowę ciasta przelewamy na żaroodporną patelnię lekko wysmarowaną oliwą, smażymy na dużym ogniu przez ok. 1 minutę,  a następnie umieszczamy w piekarniku nagrzanym do temperatury 210ºC, pieczemy przez ok. 8 minut (brzegi farinaty powinny być lekko zarumienione, wierzch raczej miękki). Tak samo postępujemy z drugą połową ciasta.

W czasie, gdy farinata piecze się, w osolonym wrzątku gotujemy groszek, na 3-4 minuty przed końcem gotowania wrzucamy szparagi (wcześniej usuwając zdrewniałe końcówki). Ugotowane szparagi odkładamy na talerz, groszek hartujemy zimną wodą. Pestki dyni prażymy na suchej patelni. Dymkę wraz ze szczypiorek  siekamy drobno, pomidorki kroimy na połówki. Awokado kroimy na kawałki.

Upieczoną farinatę przekładamy na talerz, a na wierzchu umieszczamy pokrojone warzywa, posypujemy pestkami dyni i polewamy dressingiem. Podajemy natychmiast.

Smacznego:)