gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Z wizytą u cioteczki, czyli ciasto jogurtowe z gruszkami i kardamonem

Najpopularniejsza i najlepsza cukiernia pod Giewontem ma w swojej stałej ofercie ciasto jogurtowe. Z foremki, sprzedawane na wagę. Z cytrynowo-pomarańczową nutą i polewą z lukru. Kiedy będąc w Zakopanem wybieramy się w odwiedziny do mojej przyszywanej cioteczki Grazi, zwykle wpadamy do Samanty po kawałek jogurtowego przysmaku. Ciocia stawia na stole zieloną herbatę (a nierzadko również cosik mocniejszego dla kurażu;)), inne słodkości i przyniesione przez nas ciasto. Lubię te chwile, gdy tak siedzimy, opowiadamy co u nas, pijemy herbatę i skubiemy ciasto.

Mój piekarnik w ostatnich miesiącach piekł głównie biszkopty i serniki. Aż wreszcie zatęskniłam za dobrym, domowym ciastem jogurtowym. Oto i ono. Dzięki dodatkowi oleju i jogurtu ciasto z dzisiejszego przepisu jest bardzo wilgotne i smakuje wyśmienicie również następnego dnia (o ile dotrwa choć jeden kawałeczek do kolejnego poranka;)).

Jeśli brak Wam czasu na pieczenie, a macie ochotę na małe co nie co do filiżanki kawy, to może jogurtowiec z gruszkami jest alternatywą?

CIASTO JOGURTOWE Z GRUSZKAMI I KARDAMONEM

200 g mąki pszennej tortowej

180 g jogurtu greckiego (1 opakowanie)

3/4 szklanki cukru trzcinowego

1/4 szklanki oleju rzepakowego

2 średnie jajka

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

2 średnie gruszki

3 ziarenka kardamonu (w łupinkach)

1/2 łyżeczki cynamonu

2 łyżki płatków migdałowych

cukier puder (do posypania)

 

Cukier i jajka ubijamy mikserem na jasną, puszystą masę. Następnie dodajemy jogurt, olej oraz mąkę wymieszaną z sodą i proszkiem do pieczenia. Całość miksujemy krótko, do połączenia składników.

Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzchu układamy kawałki obranych gruszek, pozbawionych gniazd nasiennych. Wierzch posypujemy cynamonem i utłuczonym w moździerzu kardamonem oraz płatkami migdałowymi. Ciasto pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 180ºC.

Po ostudzeniu ciasto posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego:)


Leave a comment

Drożdżowy placek ze śliwkami i kokosową kruszonką

Po wakacyjnej przerwie, wygrzana w chorwackim słońcu wracam na bloga z nowym przepisem. Zaczął się sezon na śliwki, które teraz zajadamy pod różnymi postaciami. Renklody w formie zdrowej przekąski, a węgierki w słodkich wypiekach. Te ostatnie nadają się do tego doskonale, bo nie mają zbyt dużo wody, mają zwartą strukturę, która nie rozmiękcza ciasta.

Dzisiejszy przepis wypatrzyłam na Instagramie u Zosi z Makecookingeasier. Tak mam, że jeśli zachwyci mnie zdjęcie jakiejś potrawy (co się niestety wiąże z niekontrolowanym ślinotokiem;)), to muszę koniecznie wypróbować przepis na nią. Tak też było i tym razem.

W przeciwieństwie do popularnych receptur, nie znajdziecie tu w składzie cynamonu (który lubi się ze śliwkami), ale kokosowe wiórki. Zaskakujące i przepyszne połączenie. A ciasto dzięki temu, że jest długo wyrabiane (10 minut) wyrasta duże i puszyste (i potrzebuje dużej blachy). A wszystko bez spulchniaczy, polepszaczy i innych niezdrowych dodatków. Moja Zu pałaszuje drożdżowe w towarzystwie koktajlu na bazie kefiru, miodu i błonnika z buraków. I zawsze prosi o dokładkę:)

Nabraliście ochoty na domowe drożdżowe?:)

PLACEK DROŻDŻOWY ZE ŚLIWKAMI I KOKOSOWĄ KRUSZONKĄ

/na podstawie przepisu z http://www.makecookingeasier.pl z moimi niewielkimi modyfikacjami/

600 g mąki pszennej (użyłam szymanowskiej)

150 g masła

220 ml mleka 3,2%

120 g cukru trzcinowego

50 g świeżych drożdży

4 duże jajka

1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią lub 1/2 łyżeczki naturalnego ekstraktu waniliowego

szczypta soli

500 g śliwek (najlepiej węgierek)

na kokosową kruszonkę:

50 g zimnego masła

3 łyżki cukru trzcinowego

3/4 szklanki wiórków kokosowych

3 płaskie łyżki mąki pszennej

 

W dużej misce kruszymy drożdże i zasypujemy połową cukru. Kiedy drożdże staną się płynne dodajemy ciepłe mleko, 150 g przesianej mąki i szczyptę soli. Całość dokładnie mieszamy trzepaczką, by nie było grudek. Miskę przykrywamy czystą, suchą ściereczką na 1/2h.

W międzyczasie przygotowujemy kruszonkę: wszystkie składniki na kruszonkę łączymy i zagniatamy z nich ciasto, formujemy kulę, którą chłodzimy w zamrażalniku przez ok. 1/2h.

Jajka miksujemy z pozostałym cukrem na puszystą pianę i łączymy z wyrośniętym zaczynem drożdżowym. Do masy dodajemy resztę przesianej mąki, cukier/ekstrakt waniliowy oraz roztopione masło. Ciasto wyrabiamy minimum 10 minut (ręcznie lub przy pomocy robota kuchennego z funkcją mieszadła-haka). Ciasto przekładamy do dużej formy wyłożonej papierem do pieczenia, na wierzchu kładziemy połówki wydrylowanych śliwek i ścieramy na tarce ciasto na kruszonką (na grubym oczku). Formę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na 1h.

Wyrośnięte ciasto pieczemy 35 minut w piekarniku nagrzanym do 190ºC (180ºC termoobieg). Upieczone ciasto studzimy na kuchennej kratce i przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego:)


Leave a comment

Świecąca pustkami spiżarnia i konfitura wiśniowa z kardamonem i amaretto

Tegoroczny przełom lata i jesieni w mojej kuchni bardzo różni się od poprzedniego. Rok temu wpadłam w szał pieczenia, duszenia, gotowania na wolnym ogniu i pakowania do słoików plonów lata. Spiżarnia była pełna moich debiutanckich wytworów. Ugotowałam wielki gar ajvaru (przepis tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2017/09/12/ajvar-czyli-co-sie-wyprawia-z-papryka/), który wpakowałam do słoików, a jego smakiem mogliśmy się cieszyć nie tylko podczas zimowych weekendowych śniadań czy w kanapkach przygotowywanych do pracy.

Zrobiłam wówczas swój pierwszy domowy przecier z kilku kilogramów pomidorów przytachanych przez S. z lokalnego bazarku. Ostatni słoik zużyłam niedawno do pizzy, a przepis znajdziecie tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2017/09/26/pomidorowy-magnat-czyli-najprostszy-domowy-przecier-pomidorowy/.

W tym roku przygotowałam jedynie kilka skromnych słoiczków konfitury z moreli z dodatkiem rozmarynu (o tutaj: https://gazdowanie.wordpress.com/2017/09/05/z-cyklu-leniwe-weekendowe-sniadania-konfitura-morelowa-z-rozmarynem/) i pikantny ketchup z cukinii (https://gazdowanie.wordpress.com/2017/07/27/kleska-urodzaju-i-pikantny-ketchup-z-cukinii-z-dodatkiem-wedzonej-papryki/). Z zaledwie pięciu słoiczków tego ostatniego zostały dwa, reszta poszła w świat jako prezenty dla znajomych i sąsiadów:)

Załapałam się tego lata na wiśnie i przygotowałam konfiturę w nieco odmienionej wersji. Taki konfiturowy remake. Do podstawowych składników, czyli wiśni i cukru (rzecz jasna;)) oraz kardamonu, dodałam likier amaretto. Wyszła gęsta, esencjonalna konfitura pachnąca jak nadzienie czekoladek z alkoholem i wiśniami. Tylko dla dorosłych. Co prawda sezon na wiśnie już dawno za nami, ale ten przepis z pewnością odgrzebię w kolejnym roku planując wekowanie i pasteryzowanie z nieco większym rozmachem.

Czego i Wam życzę:)

DOMOWA KONFITURA Z WIŚNI Z AMARETTO I KARDAMONEM

1,5 kg wiśnie (waga po wydrylowaniu)

ok. 700 g cukry trzcinowego

5-6 całych ziaren kardamonu, roztartych w moździerzu

1/2 łyżeczki naturalnego ekstraktu z wanilii

ok. 50 ml amaretto

 

Wydrylowane wiśnie przekładamy na dużą patelnię, zasypujemy cukrem, by puściły sok. Po kwadransie mieszamy owoce i zaczynamy smażyć na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając. Konfiturę smażymy ok. 1,5h, aż płyn się zredukuje i konfitura zgęstnieje. Pod koniec smażenia dodajemy ekstrakt z wanilii i amaretto, mieszamy całość, po czym przekładamy do suchych i wyparzonych słoików. Zakręcamy słoiki, ustawiamy na kuchennym blacie i pozwalamy im całkowicie wystygnąć (można dodatkowo przykryć je kocem, by powoli traciły ciepło).

Smacznego:)