gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Szybkie spacery i krem z pieczonych buraków i czosnku

Od kiedy Zu jest na świecie, Ozzy jest nieco poszkodowany, już nie chodzi ze mną na długie spacery po okolicy. Na szczęście do woli może biegać po ogrodzie i szczekać na wszystko, co się rusza. Czasem jednak wymykamy się z domu na kwadrans. Stawiamy na szybki marsz, który nie ułatwia Ozziemu lizania brzydkich rzeczy na poboczach, a mnie pozwala przewietrzyć głowę i nabrać dystansu do rzeczywistości. Kto ma psa, ten wie o czym mówię.

W tym poście Ozzy wystąpił jako strażnik kremu z buraczków;) A sam krem ugotowałam niedługo po tym, jak odwiedziliśmy ogród botaniczny PAN w Powsinie. W knajpce mieszczącej się na terenie ogrodu dwie miłe panie serwowały taką właśnie zupę. Tak mi zasmakowała, że po kilku dniach, gdy już zaopatrzyłam się w buraki, postanowiłam odtworzyć ten smak we własnej kuchni. W oryginale krem wieńczył serek kozi, u mnie jest to bryndza. I tak oto powstał kolejny przepis do buraczanej kolekcji na blogu.

Miłośnicy buraczków, koniecznie spróbujcie tej wersji:)

ZUPA KREM Z PIECZONYCH BURAKÓW I CZOSNKU

/przepis na 2 porcje/

4 średnie buraki, najlepiej podłużne

1 główka czosnku

3/4 szklanki wywaru warzywnego

1 łyżka sosu sojowego

pieprz świeżo mielony

1 łyżeczka soku wyciśniętego z cytryny

2 łyżki bryndzy

1 łyżeczka czarnuszki

 

Buraki owijamy folią aluminiową i pieczmy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 stopni C przez 1h. Dodajemy przekrojony na pół czosnek (nie obieramy go z łupinek) na 20 minut przed końcem pieczenia.

Ostudzone buraki kroimy na plasterki, czosnek wyciskamy z łupinek i wrzucamy jedno i drugie do garnka z wywarem warzywnym. Dodajemy sos sojowy, sok z cytryny i pieprz, ewentualnie solimy do smaku. Gotujemy krótko, następnie studzimy i miksujemy na krem.

Zupę serwujemy gorącą z dodatkiem bryndzy i czarnuszki.

Smacznego:)


2 Comments

Lunchbox #3, czyli soczewica beluga ze szparagami, fetą i pomidorkami koktailowymi

Sponsorami maja są ex aequo bez i szparagi;)

Przez ten krótki czas, gdy trwa sezon na szparagi, występują w mojej kuchni w różnych kombinacjach. W weekend podałam je w towarzystwie omletu z dodatkiem zielonego groszku, sera feta i awokado. Dziś na obiad szparagi pojawiły się z makaronem w kremowym sosie z mascarpone z dodatkiem cukinii, groszku i grana padano. Zu, na diecie bez laktozy, na kolację wcina makaronowe muszelki ze szparagami i soczewicą skropione olejem lnianym. Zielone, wegetariańskie talerze. Day & night:) A do pudełka lunchowego zapakowałam sałatkę z czarnej soczewicy beluga, fety, pomidorków i oczywiście zielonych szparagów.

Jest pysznie, zdrowo, sezonowo.

LUNCHBOX #3 Z SOCZEWICĄ BELUGA, SZPARAGAMI I FETĄ

/przepis dla 2-3 osób/

1/2 pęczka zielonych szparagów

2 ząbki czosnku

1 szklanka czarnej soczewicy beluga

8-9 pomidorków koktailowych

1/2 szklanki pokruszonego sera feta

2-3 plasterki suszonych pomidorów w oliwie

2 łyżki posiekanego szczypiorku

garść podprażonych pestek dyni

olej rzepakowy

olej lniany

sól, świeżo mielony pieprz

 

Soczewicę gotujemy do miękkości w lekko osolonej wodzie (potrwa to ok. 30-40 minut).

Na patelni z rozgrzaną łyżką oleju rzepakowego podsmażamy przez kilka minut pokrojone na kawałki szparagi, pod koniec dodajemy posiekane ząbki czosnku, doprawiamy do smaku odrobiną soli i pieprzu. Szparagi powinny pozostać chrupkie i jędrne.

Do lunchowego pojemnika/miski przekładamy ugotowaną soczewicę, dodajemy szparagi, fetę, połówki pomidorków koktailowych i pokrojone w paseczki suszone pomidory. Przed podaniem sałatkę posypujemy posiekanym szczypiorkiem i pestkami dyni, doprawiamy do smaku świeżo mielonym pieprzem.

Smacznego:)


Leave a comment

Pod prąd tradycji, czyli gnocchi szpinakowe z ricottą

Już dawno nie pamiętam takiej gonitwy. Ledwo wyszłam z raportów, już na horyzoncie majaczy widmo ferworu pisania nowych wniosków projektowych. A na dodatek święta za pasem. Patrzę tęsknie na nasze okna połaciowe, które aż się proszą, by je umyć.

Jesteśmy oboje z S. zmęczeni codzienną bieganiną. W tym roku wbrew tradycji i oczekiwaniom części rodziny postanowiliśmy całą trójką ulotnić się na czas świąt. Zapakowaliśmy manatki, żelazny zestaw książeczek i kolorowanek i wyruszyliśmy na północ. Spacerować, wdychać jod i uwolnić głowę.

A żeby tradycji stało się zadość, do posta i zdjęć dorzucam przepis. Nieświąteczny, nietradycyjny. Dziś na obiad gnocchi szpinakowe.

Spokojnych Świąt!

GNOCCHI SZPINAKOWE Z RICOTTĄ

/przepis na 4 porcje/

1 opakowanie szpinaku baby (250 g)

1 mała cebula, drobno posiekana

250 g ricotty

150 g twarogu półtłustego

30 g startego sera grana padano

1 żółtko

1 szklanka mąki (plus do podsypania)

1 łyżka oleju rzepakowego

sól, pieprz

na sos:

180 ml śmietanki 30%

2 ząbki czosnku

1/3 szklanki startego sera grana padano

świeżo mielony czarny pieprz

 

Cebulę i szpinak wrzucamy na patelnię z rozgrzanym olejem, podsmażamy 2-3 minuty, aż szpinak zwiędnie. Odstawiamy do ostygnięcia.

Na stolicę wykładamy ostudzony szpinak, dodajemy ricottę, twaróg, grana padano, żółtko, doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Zagniatamy ciasto, powoli dodajemy mąkę i łączymy wszystkie składniki. Gdy ciasto zacznie niec odchodzić od ręki, formujemy kulę, przykrywamy czystą, suchą ściereczką i odstawiamy na bok.

Gdy ciasto “odpoczywa”, przygotowujemy sos: czosnek przepuszczamy przez praskę i wraz ze śmietaną umieszczamy w rondelku o grubym dnie, podgrzewamy do momentu, aż śmietana zacznie się gotować (co chwilę mieszając). Zmniejszamy ogień do minimum, doprawiamy pieprzem.

W dużym garnku zagotowujemy osoloną wodę. Z ciasta formujemy wałki, z których odcinamy po kawałku “kopytka”, które wrzucamy na wrzątek. Gdy wypłyną odcedzamy, przekładamy na talerze, polewamy ciepłym sosem, posypujemy grana padano i pieprzem. Podajemy natychmiast.

Smacznego:)

 


Leave a comment

Synergia doskonała, czyli brukselka na kapuście curry z pikantnymi pieczonymi ziemniakami

Zostało Wam trochę ziemniaków z niedzielnego obiadu? Macie ochotę na sezonowe produkty? Doskonale! Dziś łączę dwa przepisy, które przetestowałam po zakupie książek Dominiki Wójciak, a mam na myśli Warzywo i Sezonowe warzywo.

Ziemniaki w pikantnej marynacie powędrują do piekarnika, gdzie zyskają atrakcyjną, chrupiącą powierzchowność, a głównym punktem programu na talerzu będzie swojska brukselka na orientalnej nieco kapuście curry. Wciąż trwa sezon na brukselkę, więc nie ważcie się sięgać po mrożonkę, ale pozwólcie, by sprzedawca w warzywniaku wrzucił Wam do lnianej torby hojnym gestem co najmniej ćwierć kilo tego warzywa.

Wiem, brukselka zyskała sobie złą opinię lądując przez dziesięciolecia na talerzach w szkolnych stołówkach lub w jarzynowych zupach. Mnie samą do niedawna odstraszała ta zielona, rozgotowana pulpa na talerzu. Ale pora przywrócić do łask to cenne w mikroelementy i witaminy warzywo. A gotowanie al dente czyni cuda.

Aby obiad był doskonały, na liście zakupów umieśćcie kapustę kiszoną, garść pieczarek, a w spożywczym obierzcie kurs na półkę z orientalnymi produktami, gdzie znajdziecie mleko kokosowe i curry. Tym sposobem w kilka chwil wyczarujecie pyszny wegetariański obiad łączący swojskie i egzotyczne smaki. A sezonowość będzie tutaj przysłowiową wisienką na torcie:)

BRUKSELKA NA KAPUŚCIE CURRY Z PIECZONYMI ZIEMNIAKAMI

/porcja dla 4 osób, na podstawie przepisów z książek Warzywo i Sezonowe warzywo Dominiki Wójciak, Wydawnictwo Pascal/

300 g świeżej brukselki

1 duża cebula

1 ząbek czosnku

1 cm kawałek imbiru

1 łyżeczka przyprawy curry

250 g pieczarek

2 łyżki oleju rzepakowego

1/2 kg kapusty kiszonej, posiekanej

1/2 łyżeczki czerwonej pasty curry

1 puszka mleka kokosowego (400 ml)

1 łyżka posiekanego koperku

sól, pieprz

do podania:

1 kg ziemniaków

3 łyżki oleju rzepakowego

1 łyżeczka miodu

3 ząbki czosnku

1/2 łyżeczki ostrej papryki

1/2 łyżeczki wędzonej papryki

2 łyżki świeżego tymianku

 

Brukselkę myjemy i pozbawiamy zewnętrznych liści (jeśli są zabrudzone). Gotujemy 10 minut w osolonym wrzątku, odcedzamy i przelewamy zimną wodą, by zatrzymać proces gotowania.

Ziemniaki obieramy, zalewamy zimną wodą i gotujemy na półtwardo. Pod koniec gotowania solimy. Odcedzamy, studzimy i przekładamy do żaroodpornej formy. Przygotowujemy marynatę: w miseczce łączymy olej, miód, oba rodzaje papryki, rozgnieciony czosnek i liście tymianku. Ziemniaki polewamy marynatą i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180ºC (termoobieg) przez ok. 25 minut lub do momentu, gdy wierzch się ładnie zrumieni.

Cebulę, czosnek i imbir obieramy i drobno siekamy, podsmażamy 2-3 minuty w rondlu o grubym dnie z rozgrzanym olejem. Dodajemy pastę curry i przyprawę curry, mieszamy. Dorzucamy obrane i posiekane w grube plastry pieczarki, doprawiamy solą i pieprzem. Podsmażamy całość, aż grzyby puszczą sok. Do rondla dolewamy mleko kokosowe, mieszamy całość i dodajemy posiekaną kapustę kiszoną. Dusimy na małym ogniu, co jakiś czas mieszając. Po 20-30 minutach dodajemy brukselkę (większe główki możemy podzielić na pół), mieszamy.

Na talerz wykładamy pieczone ziemniaki z kapustą curry, danie podajemy posypane koperkiem.

Smacznego:)