gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Zanim zima dobiegnie końca. Placek buraczano-kakaowy z jogurtową polewą

Od kiedy zaczęła się jesień, Zu nie opuszcza katar. Raz przysłowiowy glut jest mniejszy, innym razem większy, ale towarzyszy nam cały czas. A przy okazji Zu pokasłuje. Średnio raz na półtora miesiąca ciągnę Zu do pediatry. Gdy kaszel znowu się nasilił, zamówiłam wizytę w przychodni.

Tym razem trafiłyśmy do mojej ulubionej lekarki, bo rozsądnej i potrafiącej wysłuchać nieco spanikowaną matkę przedszkolaka. Pani dotkoj (jak mawia Zu) osłuchała i zbadała dziecię, po czym po mojej tyradzie (“od jesieni kaszel nie odpuszcza, boję się, żeby nie skończyło się to zapaleniem oskrzeli albo czymś gorszym…”), zrobiła mi szybki wykład. W skrócie: małe dzieci nie mają rozwiniętych zatok, stąd spływająca wydzielina z nosa powoduje kaszel.

Usłyszałam, że Zu jest w dobrej kondycji, bo w przychodni codziennie pojawiają się zasmarkane maluchy z zapaleniem ucha i innymi infekcjami, które zwykle zaczynają się od niewinnego kataru. Wygląda na to, że spanie na dworze od maleńkości, nawet w mroźne dni (gdy tylko jakość powietrza na to pozwalała) zaprocentowało. Jesienią i zimą opatulaliśmy maleńką Zu i w najlepsze spała w wózku, niemal jak w Skandynawii. A swoją drogą dostałyśmy też skierowanie do alergologa. Teraz czekamy na wyniki pierwszych testów.

Lekarka zaleciła inhalacje i zaproponowała przygotowanie naturalnego lekarstwa przeciw nawracającym infekcjom. To czosnkowy miód: w wyparzonym słoiczku umieszczamy obrane i nacięte ząbki czosnku (ilość w zależności od możliwości jedzącego), które następnie zalewamy miodem. Słoik ustawiamy w ciemnym miejscu. Czosnek zacznie puszczać sok, a po dwóch tygodniach będziemy mieć cudowny specyfik, który dla wzmocnienia odporności możemy codziennie podjadać. Czosnkowy miód możemy dodać do herbaty lub do sałatki jako element dressingu. Mój czosnkowy miodek już się maceruje. Oby zasmakował Zu.

A w międzyczasie, gdy na zewnątrz nie ma smogu, wietrzymy dom i wychodzimy na spacery. I tak, jak do tej pory, inhalator i zapas soli fizjologicznej do inhalacji stanowią stały element naszego mieszkania.

Rano wcinamy owsiankę lub kaszę jaglaną, bo ciepłe śniadania dodają energii na cały dzień. A dodatkowo kasza jaglana pomaga zmniejszyć ilość śluzu. Z kolei do obiadu i kolacji na naszym stole często pojawiają się kiszonki (kwaszona kapusta lub kiszone ogórki). Popołudniu przygotowuję gorący napój na bazie cytryny, imbiru i goździków (Lali, dzięki za inspirację!), który niespiesznie popijamy między posiłkami.

Jedyne czego mnie osobiście brakuje, by zimową porą podnieść odporność organizmu, to… wysypianie się (do syta:)). No cóż, może się uda, gdy Zu nieco podrośnie…

PLACEK BURACZANO-KAKAOWY Z JOGURTOWĄ POLEWĄ

/inspirowane przepisem z książki Warzywo Dominiki Wójciak, Wydawnictwo Pascal, 2015/

3 upieczone średnie buraki

2 łyżki białego octu winnego (użyłam jabłkowego)

2/3 szklanki oleju rzepakowego

3/4 szklanki cukru trzcinowego

2 łyżki miodu rzepakowego

3 średnie jajka

1,5 anki mąki pszennej

2 łyżki mąki ziemniaczanej

2 łyżki kakao

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody oczyszczonej

szczypta soli

1/2 szklanki jogurtu naturalnego

na polewę:

1/2 szklanki gęstego jogurtu naturalnego

1 łyżka miodu rzepakowego

 

Wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej.

Buraki obieramy ze skórki, kroimy na plasterki i miksujemy w misie robota kuchennego na gładkie purée. Następnie dodajemy olej, cukier, miód oraz po jednym jajku. Miksujemy na gładką masę.

Do osobnej miski przesypujemy suche składniki: mąkę przesiewamy przez sito, dodajemy proszek do pieczenia, sodę, kakao i sól. Do masy buraczanej dodajemy na przemian suche składniki i jogurt, delikatnie mieszamy drewnianą łyżką, by całość połączyła się. Masę przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto pieczemy ok. 40 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 160ºC (termoobieg).

Upieczone ciasto studzimy na kratce kuchennej, po czym kroimy na kawałki i polewamy jogurtem wymieszanym z miodem.

Smacznego:)


Leave a comment

Z wizytą u cioteczki, czyli ciasto jogurtowe z gruszkami i kardamonem

Najpopularniejsza i najlepsza cukiernia pod Giewontem ma w swojej stałej ofercie ciasto jogurtowe. Z foremki, sprzedawane na wagę. Z cytrynowo-pomarańczową nutą i polewą z lukru. Kiedy będąc w Zakopanem wybieramy się w odwiedziny do mojej przyszywanej cioteczki Grazi, zwykle wpadamy do Samanty po kawałek jogurtowego przysmaku. Ciocia stawia na stole zieloną herbatę (a nierzadko również cosik mocniejszego dla kurażu;)), inne słodkości i przyniesione przez nas ciasto. Lubię te chwile, gdy tak siedzimy, opowiadamy co u nas, pijemy herbatę i skubiemy ciasto.

Mój piekarnik w ostatnich miesiącach piekł głównie biszkopty i serniki. Aż wreszcie zatęskniłam za dobrym, domowym ciastem jogurtowym. Oto i ono. Dzięki dodatkowi oleju i jogurtu ciasto z dzisiejszego przepisu jest bardzo wilgotne i smakuje wyśmienicie również następnego dnia (o ile dotrwa choć jeden kawałeczek do kolejnego poranka;)).

Jeśli brak Wam czasu na pieczenie, a macie ochotę na małe co nie co do filiżanki kawy, to może jogurtowiec z gruszkami jest alternatywą?

CIASTO JOGURTOWE Z GRUSZKAMI I KARDAMONEM

200 g mąki pszennej tortowej

180 g jogurtu greckiego (1 opakowanie)

3/4 szklanki cukru trzcinowego

1/4 szklanki oleju rzepakowego

2 średnie jajka

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

2 średnie gruszki

3 ziarenka kardamonu (w łupinkach)

1/2 łyżeczki cynamonu

2 łyżki płatków migdałowych

cukier puder (do posypania)

 

Cukier i jajka ubijamy mikserem na jasną, puszystą masę. Następnie dodajemy jogurt, olej oraz mąkę wymieszaną z sodą i proszkiem do pieczenia. Całość miksujemy krótko, do połączenia składników.

Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzchu układamy kawałki obranych gruszek, pozbawionych gniazd nasiennych. Wierzch posypujemy cynamonem i utłuczonym w moździerzu kardamonem oraz płatkami migdałowymi. Ciasto pieczemy ok. 40 minut w temperaturze 180ºC.

Po ostudzeniu ciasto posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego:)


2 Comments

Smętne spojrzenie mascarpone, czyli pora na ciasto jogurtowo-pomarańczowe

Kiedy otwierając lodówkę smętnie patrzy na Was napoczęte opakowanie serka mascarpone, nie lekceważcie tego. To może znaczyć tylko jedno: mascarpone bezgłośnie krzyczy: Aaa, zrób ze mnie krem do ciasta jogurtowego!!!

Nie zlekceważyłam tego nabiałowego spojrzenia, co oznacza, że uraczę Was krótkim postem i nieskomplikowanym przepisem na jogurtowe ciasto. A mascarpone w połączeniu z pomarańczą nabrało nieco słonecznej opalenizny;)

CIASTO JOGURTOWO POMARAŃCZOWE Z MASCARPONE

2 szklanki mąki pszennej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1 szklanka cukru trzcinowego

1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią

1/2 szklanki oleju

3/4 szklanki jogurtu greckiego

4 jajka

1 pomarańcza (otarta skórka i sok)

na krem:

3/4 opakowania serka mascarpone (ok. 200 g)

2 łyżki cukru pudru

sok wyciśnięty z 1 pomarańczy

 

W dużej misce miksujemy na puszystą masę jajka i cukier trzcinowy oraz cukier z wanilią. Następnie dodajemy olej i jogurt grecki, ponownie miksujemy. Do masy dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i sodą oraz sok pomarańczowy i otartą skórkę. Miksujemy całość (krótko, ok. 1 minuty) i przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia.

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180ºC, ciasto pieczemy ok. 40-45 minut (do suchego patyczka).

Gdy ciasto się piecze, przygotowujemy krem: mascarpone miksujemy z cukrem pudrem i sokiem pomarańczowym. Krem schładzamy w lodówce.

Gdy ciasto zupełnie ostygnie, przekrawamy je na pół (powstaną 2 równe blaty) i smarujemy “dolny” blat 1/2 kremu, łączymy oba blaty i pozostałym kremem smarujemy wierzch ciasta. Opcjonalnie możemy ozdobić wierzch plasterkami pomarańczy.

Smacznego:)


2 Comments

Z cyklu leniwe weekendowe śniadania: puszyste racuchy z jabłkami i miodowym twarożkiem

Kiedy już nudzą nam się jajecznice, omlety z pesto, jajka zapiekane w kokilkach, jajka na twardo w sosie curry i wiele innych śniadaniowych pyszności, sięgam do jednej z moich kulinarnych książek i wybieram się na krótkie przeszpiegi. Szukam inspiracji u innych, mądrzejszych w kuchni.

Tak też powstał ten wpis. Sięgnęłam do Rodzinnej kuchni Lidla i w części p.t. Kuchnia babci znalazłam przepis na niemal idealne racuszki z jabłkami. Ciasto na te przysmaki robi się błyskawicznie, a cała reszta, czyli smażenie to już tylko chwila.

W ciągu tych kilkunastu minut zdążycie nakryć do stołu, zaparzyć kawę i umyć rączki Waszemu dziecięciu. Bo dziecię obowiązkowo wcina racuszki za pomocą małych rączek. A jeśli chcecie, by dziecię (i Wy przy okazji) miało zdrowe ząbki poczciwy cukier zastąpcie cukrem brzozowym, czyli ksylitolem, który nie atakuje szkliwa.

PUSZYSTE RACUCHY Z JABŁKAMI I MIODOWYM TWAROŻKIEM

/porcja dla 4 osób, przepis pochodzi z książki Rodzinna kuchnia Lidla, z moimi modyfikacjami/

na racuchy:

2 średnie jabłka

1/2 cytryny

1 łyżka miodu

2 średnie jajka

3 łyżeczki ksylitolu

40 g masła

150 g mąki pszennej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

5 łyżek jogurtu naturalnego, najlepiej domowego lub greckiego

100 ml mleka

olej rzepakowy do smażenia

na twarożek:

100 g dobrego twarogu półtłustego (używam z Głuchowa)

1 łyżeczka miodu

2 łyżki jogurtu naturalnego

 

Twaróg umieszczamy w miseczce, dodajemy miód i jogurt, ucieramy całość, odstawiamy na bok.

Jabłka obieramy ze skórki, kroimy na cienkie plasterki, wyciskamy sok z cytryny i skrapiamy nim jabłka. Odstawiamy na bok.

Do dużej miski wbijamy całe jajka, dodajemy ksylitol, miód i ubijamy całość trzepaczką. W rondelku na małym ogniu rozpuszczamy masło, które następnie odstawiamy do ostudzenia. Gdy masło będzie chłodne dodajemy do masy jajecznej i mieszamy.

Mąkę, proszek do pieczenia przesiewamy przez sitko do masy jajeczno-maślanej. Całość delikatnie mieszamy do uzyskania gładkiej i gęstej konsystencji. Następnie dodajemy jogurt i mleko, mieszamy. Na koniec dodajemy plasterki jabłek i ponownie delikatnie mieszamy.

Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju, który równomiernie rozprowadzamy po powierzchni silikonowym pędzlem. Łyżką lub chochelką nakładamy na rozgrzany tłuszcz niewielkie porcje ciasta. Racuchy smażymy na średnim ogniu z obu stron.

Usmażone racuszki przekładamy na talerz wyłożony kawałkiem ręcznika papierowego (by wchłonął nadmiar tłuszczu), przykrywamy folią aluminiową (by nie wystygły). Racuchy podajemy z miodowym twarożkiem.

Smacznego:)