gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Sesja mamy z córkami w plenerze, Brwinów

Umówiłyśmy się w niedzielę przed zachodem słońca. To było spotkanie wyłącznie w babskim gronie i to w dodatku w dniu święta wszystkich Mam – 26 maja. Gwiazdami sesji w plenerze były dwie urocze młode damy, które dzielnie dotrzymywały kroku swojej mamie – Karolinie.

Dziewczynki początkowo speszone obecnością “pani z aparatem” po kilku chwilach rozluźniły się i zaczęły brykać po parku. Chyba weszłyśmy w niezłą komitywę, bo nie minął kwadrans, gdy po obu stronach miałam Hanię i Marysię, które trzymały mnie za ręce, gdy przemieszczałyśmy się w poszukiwaniu kolejnego fajnego tła do zdjęć:) Na koniec, już przy pożegnaniu, najmłodsza – Mania, ciągnęła mnie w stronę placu zabaw, który był zasłużoną nagrodą za dzielne i cierpliwe pozowanie;)

Zapraszam do obejrzenia kilkunastu ujęć całej przesympatycznej trójki z soczystą zielenią w tle.


Leave a comment

Ciasto dla alergika, czyli bezglutenowy potrójnie kokosowy placek

Moja domowa biblioteczka powiększyła się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy o kilka poradników. Do tej pory rzadko je czytywałam, a teraz są główną pozycją w koszyku przy zamawianiu książek w internetowych księgarniach. Obok książek z przepisami dla alergików pojawiły się książki o życiu z alergią właśnie.

Do dziś zachodzę w głowę jak to jest, że każdy pediatra, u którego byliśmy z Zu z wizytą, nie wysłał nas od razu do alergologa. Pół roku kasłania i chodzenia z glutem, do tego atopowe zapalenie skóry. Wizyta u dermatologa tylko potwierdziła AZS. A każda z pediatrów kwitowała wizytę krótko: w sezonie jesienno-zimowym chodząc do przedszkola córka będzie miała permanentny katar. Któraś z lekarek wspomniała między wierszami, że może to być tzw. marsz alergiczny, czyli  kolejno następujące po sobie przechodzenie objawów klinicznych w przebiegu chorób alergicznych. Wreszcie uznałam, że nie przekonują mnie te diagnozy i poprosiłam o skierowanie do alergologa. I tak, z wizyty na wizytę wyszła nam alergia na mleko krowie i kurze jaja, czego konsekwencją jest AZS i być może astma wczesnodziecięca.

Po tych doświadczeniach, wyciszamy dietą i lekami objawy alergii, a ja mam dla sobie podobnych zaniepokojonych mam jedną radę: wsłuchujcie się w swoje dziecko i dokształcajcie się na własną  rękę.

Na osłodę wrzucam przepis na pyszne ciasto, bez mleka krowiego, bez jajek i bez glutenu. Nie tylko dla małych alergików:)

BEZGLUTENOWY POTRÓJNIE KOKOSOWY PLACEK

3/4 szklanki mleka kokosowego

3/4 szklanki oleju rzepakowego

3/4 szklanki cukru brzozowego

4 łyżeczki mielonego siemienia lnianego + 8 łyżeczek letniej wody

1 szklanka wiórków kokosowych

1/2 szklanki mąki gryczanej

3/4 szklanki mąki kokosowej

szczypta soli

1 łyżeczka sody oczyszczonej

na wierzch:

4 kostki czekolady gorzkiej 90%

1 łyżeczka oleju kokosowego

garść chipsów kokosowych

 

Siemię lniane przesypujemy do miseczki, dolewamy wodę i mieszamy do połączenia składników w jednolitą masę.

Do miski przesypujemy oba rodzaje mąki, dodajemy wiórki kokosowe, sodę i sól, mieszamy.

W dużej misce umieszczamy mleko kokosowe, olej, cukier i pulpę z siemienia lnianego. Miksujemy 1-2 minuty, aby uzyskać jednolitą masę. Następnie dodajemy mieszankę mączno-kokosową i krótko miksujemy. Tak przygotowane ciasto odstawiamy na 10 minut, by mąka kokosowa wchłonęła nadmiar płynu. Po tym czasie ciasto przelewamy do małej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy przez 45 minut w temperaturze 170ºC (termoobieg).

Ostudzone ciasto polewamy czekoladą rozpuszczoną z olejem kokosowym w kąpieli wodnej. Wierzch posypujemy chipsami kokosowymi.

Smacznego:)


Leave a comment

Mini sesja rodzinna – Warszawa Grochów

Mając przed obiektywem trójkę dzieci nie jest łatwo. Zwłaszcza, gdy jedno z nich właśnie kończy roczek i odkrywa świat raczkując, a przy okazji zajadając chrupki kukurydziane;)

Jak zauważycie, mała Zuzia jest tutaj niekwestionowanym mistrzem ceremonii, wokół niej kręci się świat. A starsi bracia bezsprzecznie uwielbiają swoją młodszą siostrzyczkę. Nie przesadzę, gdy powiem, że uwielbiam fotografować całą wesołą piątkę. Są naturalni, tryskają humorem i bardzo się kochają:)


Leave a comment

Kolejny burak w piekarniku, czyli ciasto buraczano-marchwiowe na mące orkiszowej

Jak co tydzień wyciągam z piekarnika blachę upstrzoną zawiniątkami w sreberkach. Odwijam je, pod palcami czuję spieczoną skórkę, a w środku jeszcze ciepłe warzywo. Skórki, razem z innymi obierkami, lądują w misce na kompost, a ja kroję “samo dobro” na plasterki. Nagle przy kuchennym blacie wyrasta jak spod ziemi Zu. Mamo, mogem bujaćka?  Uśmiecham się (chyba bardziej do samej siebie), mówię Pewnie! i podaję małej smakoszce plasterek upieczonego, wciąż ciepłego buraczka. I jeszcze jeden, i jeszcze jeden i jeszcze jeden…

Niewiarygodne, prawda?

Zu jest koneserką ciepłych buraczków i brokułów, bo jak twierdzi, ciepłe smakują jej najlepiej. A ja błogosławię moją córkę za to, że tak chętnie zjada te (nieco kontrowersyjne w dziecięcej diecie) warzywa. A to, że pluje sałatą i roszponką jest w tym momencie kwestią drugorzędną;)

Upieczone buraki zwykle trafiają do pasty do chleba (tutaj przepis: https://gazdowanie.wordpress.com/2019/01/17/rehabilitacja-buraka-czyli-buraczana-pasta-do-chleba-z-czosnkiem-chrzanem-i-czarnuszka/) i jednego-dwóch słoiczków, gdzie będą się marynowały, a następnie wylądują na kanapkach (przepis podpatrzony w blogosferze, już wkrótce u mnie:))

Zdaje się, że buraczane kombinacje nie mają końca. Jeśli nie zatracę się w blendowaniu i siekaniu buraka (sic!), kilka sztuk zostawiam na buraczane eksperymenty. Takie niedobitki zazwyczaj wykorzystuję do słodkich wypieków.

Dziś mam dla Was jedną z takich właśnie słodkich odsłon buraka. W towarzystwie marchwi i migdałów oraz ksylitolu tworzy całkiem zgrane połączenie na słodko.

CIASTO BURACZANO-MARCHWIOWE NA MĄCE ORKISZOWEJ

1 szklanka cukru brzozowego (lub 3/4 szklanki trzcinowego)

3 jajka

1/2 szklanki oleju

1 szklanka startych pieczonych buraków

1 szklanka startej surowej marchwi

1/2 szklanki orzechów (włoskie lub migdały), zmiksowane

1 i 1/2 szklanki mąki orkiszowej

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1 łyżeczka proszku do pieczenia

szczypta soli

na polewę jogurtową:

1 szklanka jogurtu greckiego

4 łyżki cukru pudru

1/2 łyżeczki naturalnej esencji migdałowej (opcjonalnie)

 

W dużej misce ubijamy jajka i cukier, miksujemy do uzyskania puszystej masy, miksując dolewamy cienkim strumieniem olej.

W osobnej misce umieszczamy oba rodzaje mąki, orzechy, proszek do pieczenia, sodę i sól, mieszamy.

Do ubitych jajek dodajemy starte buraczki i marchew, mieszamy drewnianą łyżką, a na koniec dosypujemy po trochu mąki, ciągle mieszając, aż do uzyskania jednolitej masy. Tak przygotowaną masę przelewamy do żaroodpornej formy do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto pieczemy w temperaturze 170ºC (termoobieg) przez ok. 45 minut (do tzw. suchego patyczka).

Gdy ciasto się studzi na kratce kuchennej, przygotowujemy polewę: jogurt miksujemy z cukrem pudrem i esencją migdałową. Na wierzchu ostudzonego ciasta rozsmarowujemy jogurtową polewę.

Smacznego:)