gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Coś dla miłośników grzybów. Makaron z sosem śmietanowo-kurkowym z cukinią i grana padano

Grzybiarka ze mnie żadna, ale od kilku tygodni trwa sezon na moje ulubione grzyby – pieprznik jadalny, czyli poczciwe kurki.

Wyobraźcie je sobie duszone we własnym sosie z cebulą, ząbkiem czosnku i ulubionymi ziołami. Do tego dodatek cukinii, słodkiej śmietany, sporo świeżego pieprzu i wykończenie w postaci tartego twardego, długo dojrzewającego sera.

Podane z makaronem, ziemniakami lub kaszą. Pyszny obiad gotowy w pół godziny.

Skusicie się?:)

MAKARON Z SOSEM ŚMIETANOWO-KURKOWYM Z CUKINIĄ I GRANA PADANO

/przepis dla 4-5 osób/

1 opakowanie ulubionego makaronu

20 ml śmietany 30%

30 dag kurek

1 średnia cebula

1 ząbek czosnku

1 średnia cukinia

1 łyżeczka tymianku

1 łyżka oliwy z oliwek

sól, pieprz

do podania: kawałek sera grana padano lub innego typu parmezan

 

Kurki oczyszczamy, suszymy na ręczniku papierowym i drobno kroimy. Wraz z posiekaną cebulą, czosnkiem i ziołami wrzucamy na patelnię z rozgrzaną oliwą. Dusimy pod przykryciem co jakiś czas mieszając i pilnując, by grzyby i warzywa nie przypaliły się (w razie potrzeby dodajemy 1-2 łyżki wody). Gdy grzyby będą miękkie, dodajemy pokrojoną w półplasterki cukinię. Doprawiamy solą i pieprzem. Dusimy chwilę (cukinia powinna pozostać jędrna).

W międzyczasie gotujemy w osolonej wodzie makaron al dente. Odcedzony makaron podajemy z sosem,na wierzch ścieramy ser.

Smacznego:)


Leave a comment

Zrób coś dla Ziemi, czyli makaron w sosie śmietanowym z fenkułem, szpinakiem i suszonymi pomidorami

Coraz częściej myślę o przejściu na wegetariańską dietę. Nie wegańską, bo nie wyobrażam sobie życia bez jajek i miodu, ale wegetariańska coraz bardziej mnie kusi i nęci. Czytam o dewastacji środowiska i gazach cieplarnianych, których straszne ilości produkują przemysłowe hodowle zwierząt. Czytam o cierpieniu brojlerów, które są tak tuczone, że przed ubojem osiągają monstrualną wagę (to tak, jakby pięcioletnie dziecko ważyło 100 kg). Oliwy do ognia dolewają ostatnie afery z nielegalnymi ubojniami zwierząt…

Alarmujące raporty o stanie środowiska naturalnego mówią o tym, że mamy zaledwie 12 lat na reakcję, by ocalić planetę. Politycy są na to głusi, ale każdy z nas może zrobić coś dla Ziemi. Niewiele, ale w skali planety być może dużo.

Powinniśmy zmieniać wszystko, co można, także swoje życie, tak by stało się ono jak najmniej obciążającym przyrodę. Jest dużo możliwości: od ekologicznych źródeł energii do drobiazgów typu nieużywanie torebek foliowych, segregowanie śmieci, mniej mięsa w diecie. Styl życia. Ślad ekologiczny, który zostawiamy na planecie, jest zdecydowanie za duży i to musi się zmienić. A czasu mamy coraz mniej. [prof. Piotr Skubała w wywiadzie da Zwierciadła, nr 1 (2067) ze stycznia 2019 r.]

Wiem, że dieta wegetariańska wymaga suplementacji niektórymi witaminami i mikroelementami i mam świadomość, że trzeba się do niej przygotować i zaplanować. Póki co, zamawiam kolejne książki kulinarne o roślinnej kuchni i w menu przemycam strączki. Przeglądając książki o wege kuchni coraz częściej myślę, że jedząc zdrowiej przy okazji mogłabym zrobić coś dobrego dla naszej planety.

Rodzina już została uprzedzona, że gdy gotuję obiad dla wszystkich, nie znajdą w nim raczej mięsa. I choć nie wszystkim się to podoba, postanowiłam ograniczać jedzenie mięsa. Wyjątkiem jest tutaj Zu, która w przedszkolu jada mięso, a w domu gotuję jej co kilka dni zupy na małej porcji indyka. I dorzucam strączki, co nie jest aż tak trudne, bo toleruje ciecierzycę i soczewicę:)

Idąc tym tropem, przygotowałam wegetariański sos do makaronu. Smaczny i szybki obiad. Spróbujcie. Matka Ziemia będzie Wam wdzięczna:)

MAKARON W SOSIE ŚMIETANOWYM Z FENKUŁEM, SZPINAKIEM I SUSZONYMI POMIDORAMI

/porcja dla 4 osób/

1 opakowanie dowolnego makaronu

200 ml śmietany 30%

fenkuł

2 małe pory (tylko biała część)

3 garście szpinaku baby

3-4 suszone pomidory

2-3 łyżki sera typu parmezan

olej rzepakowy

szczypta gałki muszkatołowej

sól, pieprz

 

Fenkuł i pory drobno kroimy, wrzucamy na dużą patelnię z rozgrzanym olejem. Smażymy 2-3 minuty, a następnie dolewamy 1/2 szklanki wody, przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu do miękkości warzyw. Dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej oraz sól i pieprz do smaku. Wlewamy śmietankę i krótko zagotowujemy sos.

Gotujemy makaron al dente. Do sosu dodajemy szpinak, dusimy chwilę, a gdy zwiędnie, dorzucamy suszone pomidory pokrojone w paseczki. Na talerze wykładamy makaron, polewamy sosem,  a wierzch posypujemy startym parmezanem.

Smacznego:)


Leave a comment

Warzywne testowanie, czyli buraczane gnocchi z ricottą i twarogiem

Lubię sobie czasem sprawiać małe przyjemności w postaci książek. Bez okazji, dla samej przyjemności czytania. Raz jest to najnowszy w rzeczy samej Pilch (teraz marzę o Twardochu:)), raz Smoleński, innym razem kolejna książka z serii Czarnego o dawnym Zakopanem, a czasem po prostu dużo wysmakowanych zdjęć i przepisów, czyli książka kulinarna.

Ostatnio zrobiłam sobie przyjemność zamawiając Warzywo Dominiki Wójciak. Zupełnie przy okazji, składając zamówienie na inną książkę-prezent dla kogoś z rodziny w internetowej księgarni. Kurier przywiózł książki i nie minęło kilka dni, a przetestowałam już cztery przepisy. Aktualnie eksploruję dział “burak i botwinka”:)

Buraczki pokochałam w zasadzie od czasu, gdy zostałam mamą. Ich dobroczynny wpływ to nie tylko produkcja czerwonych krwinek i zapobieganie anemii, ale również zapobieganie zaparciom u maluchów (i nie tylko).  A to zaledwie skromna część z niesamowitych możliwości tego niepozornego warzywa. Tak więc od pewnego czasu jestem zapaloną orędowniczką i promotorką dań z buraków w domowej kuchni. Nic więc dziwnego, że jako jedno z pierwszych dań z Warzywa jedliśmy buraczane gnocchi z ricottą z chrzanowo-śmietanowym sosem i masłem szałwiowym. A do podania płatki mojego ukochanego grana padano.

Lepiłam i jadłam myśląc “jestem w niebie”;)

BURACZANE GNOCCHI

/przepis pochodzi z książki Dominiki Wójciak Warzywo, Wydawnictwo Pascal, Warszawa 2015, z moimi modyfikacjami/

4 średnie buraki upieczone w skórce

250 g ricotty

100 g twarogu półtłustego

50 g startego grana padano lub parmezanu

1 żółtko

1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej

1 szklanka mąki pszennej + trochę do podsypania

200 g śmietany 12%

1 łyżka chrzanu (użyłam ze słoika)

1 łyżka soku z cytryny

3 łyżki masła

1 łyżka świeżej lub suszonej szałwii

świeżo starty kolorowy pieprz

sól

 

Buraki obieramy ze skórki i miksujemy na gładkie purée. Ricottę przekładamy na sitko i odsączamy (1h).

Na stolnicę wykładamy buraczane purée, dodajemy ricottę, twaróg, starte na tarce grana padano i żółtko. Doprawiamy gałką muszkatołową, pieprzem i solą. Dokładnie łączymy wszystkie składniki i powoli dodajemy mąkę, ale tylko do momentu,  gdy ciasto da się uformować w kulę i zacznie odchodzić od ręki. Tak przygotowane ciasto przykrywamy czystą ściereczką i odkładamy na 1/2h.

Następnie z ciasta odrywamy kawałki i formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego, które obtaczamy w mące i wrzucamy do garnka z wrzącą, osoloną wodą.

W międzyczasie na patelni podgrzewamy masło z dodatkiem szałwii. W osobnej miseczce łączymy śmietanę z chrzanem i sokiem z cytryny oraz szczyptą soli.

Gdy gotujące się kluseczki zaczną wypływać na powierzchnię, wyjmujemy je na talerz łyżką cedzakową, polewamy gorącym masłem szałwiowym i podajemy z sosem śmietanowo-chrzanowym posypane wiórkami grana padano,

Smacznego:)


Leave a comment

Z cyklu kuchnia góralska: słodki kołacz

W tradycyjnie ubogiej kuchni góralskiej nie znajdziecie zbyt wielu propozycji deserów. W zasadzie można je policzyć na palcach jednej ręki: skromny deser z mąki owsianej z cukrem, hruba baba z grulami i cukrem oraz kołacz. I w zasadzie to wszystko. Bo i cóż ekstrawaganckiego można wymyślić mając pod ręką plony ubogiej podhalańskiej ziemi?

Po południowej stronie Tatr mają jeszcze parene buchty, zwane pampuchami, które kryją w sobie powidła lub dżem. Takie danie Słowacy serwują choćby w schronisku przy Zielonym Stawie w Wysokich Tatrach, ale o tym opowiem Wam przy innej okazji:)

Dziś na tapetę biorę słodki kołacz, który jest uboższą wersją popularnej na nizinach drożdżówki.

A przygotowując ciasto na kołacz, możemy zanucić choćby taką nieprzyzwoitą przyśpiewkę:

Upiec mi kołoca,

upiec mi moskola

pódzies pod pierzyne,

nie pódzies do pola

 

Nie podem do pola,

ani pod pierzyne,

dos mi ino gęby,

na słodkom juzyne.

 

SŁODKI KOŁACZ A.D. 2019

/przepis na ok. 9-10 szt./

na ciasto:

1/2 kg mąki pszennej

1/2 szklanki mleka

1 jajko

2 łyżki cukru

30 g drożdży

1/3 kostki miękkiego masła

na nadzienie:

300 g twarogu półtłustego

1/2 szklanki cukru

1 jajko

2 łyżki śmietany 12%

 

Przygotowujemy ciasto: w miseczce mieszamy drożdże z cukrem, zalewamy ciepłym mlekiem. Zostawiamy na ok. kwadrans, aby rozczyn “ruszył”. Następnie rozczyn przelewamy do dużej miski, dodajemy mąkę i jajko, zagniatamy ciasto, a po chwili dodajemy po kawałku masła. Ciasto wyrabiamy przez ok. 6-7 minut. Następnie ciasto przykrywamy lnianą ściereczką i pozostawiamy w ciepłym miejscu na ok. 1h.

Przygotowujemy nadzienie: twaróg rozdrabniamy widelcem, dodajemy cukier, jajko i śmietanę. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy.

Z wyrośniętego ciasta odrywamy po kawałku i formujemy okrągłe placki. W każdym placku robimy wgłębienie, w którym umieszczamy po 2-3 łyżki nadzienia. Kołacze przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy przez ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 180ºC. Kołacze podajemy nieco przestudzone. Możemy je dodatkowo posypać cukrem pudrem.

Smacznego:)