gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności


Leave a comment

Synergia doskonała, czyli brukselka na kapuście curry z pikantnymi pieczonymi ziemniakami

Zostało Wam trochę ziemniaków z niedzielnego obiadu? Macie ochotę na sezonowe produkty? Doskonale! Dziś łączę dwa przepisy, które przetestowałam po zakupie książek Dominiki Wójciak, a mam na myśli Warzywo i Sezonowe warzywo.

Ziemniaki w pikantnej marynacie powędrują do piekarnika, gdzie zyskają atrakcyjną, chrupiącą powierzchowność, a głównym punktem programu na talerzu będzie swojska brukselka na orientalnej nieco kapuście curry. Wciąż trwa sezon na brukselkę, więc nie ważcie się sięgać po mrożonkę, ale pozwólcie, by sprzedawca w warzywniaku wrzucił Wam do lnianej torby hojnym gestem co najmniej ćwierć kilo tego warzywa.

Wiem, brukselka zyskała sobie złą opinię lądując przez dziesięciolecia na talerzach w szkolnych stołówkach lub w jarzynowych zupach. Mnie samą do niedawna odstraszała ta zielona, rozgotowana pulpa na talerzu. Ale pora przywrócić do łask to cenne w mikroelementy i witaminy warzywo. A gotowanie al dente czyni cuda.

Aby obiad był doskonały, na liście zakupów umieśćcie kapustę kiszoną, garść pieczarek, a w spożywczym obierzcie kurs na półkę z orientalnymi produktami, gdzie znajdziecie mleko kokosowe i curry. Tym sposobem w kilka chwil wyczarujecie pyszny wegetariański obiad łączący swojskie i egzotyczne smaki. A sezonowość będzie tutaj przysłowiową wisienką na torcie:)

BRUKSELKA NA KAPUŚCIE CURRY Z PIECZONYMI ZIEMNIAKAMI

/porcja dla 4 osób, na podstawie przepisów z książek Warzywo i Sezonowe warzywo Dominiki Wójciak, Wydawnictwo Pascal/

300 g świeżej brukselki

1 duża cebula

1 ząbek czosnku

1 cm kawałek imbiru

1 łyżeczka przyprawy curry

250 g pieczarek

2 łyżki oleju rzepakowego

1/2 kg kapusty kiszonej, posiekanej

1/2 łyżeczki czerwonej pasty curry

1 puszka mleka kokosowego (400 ml)

1 łyżka posiekanego koperku

sól, pieprz

do podania:

1 kg ziemniaków

3 łyżki oleju rzepakowego

1 łyżeczka miodu

3 ząbki czosnku

1/2 łyżeczki ostrej papryki

1/2 łyżeczki wędzonej papryki

2 łyżki świeżego tymianku

 

Brukselkę myjemy i pozbawiamy zewnętrznych liści (jeśli są zabrudzone). Gotujemy 10 minut w osolonym wrzątku, odcedzamy i przelewamy zimną wodą, by zatrzymać proces gotowania.

Ziemniaki obieramy, zalewamy zimną wodą i gotujemy na półtwardo. Pod koniec gotowania solimy. Odcedzamy, studzimy i przekładamy do żaroodpornej formy. Przygotowujemy marynatę: w miseczce łączymy olej, miód, oba rodzaje papryki, rozgnieciony czosnek i liście tymianku. Ziemniaki polewamy marynatą i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180ºC (termoobieg) przez ok. 25 minut lub do momentu, gdy wierzch się ładnie zrumieni.

Cebulę, czosnek i imbir obieramy i drobno siekamy, podsmażamy 2-3 minuty w rondlu o grubym dnie z rozgrzanym olejem. Dodajemy pastę curry i przyprawę curry, mieszamy. Dorzucamy obrane i posiekane w grube plastry pieczarki, doprawiamy solą i pieprzem. Podsmażamy całość, aż grzyby puszczą sok. Do rondla dolewamy mleko kokosowe, mieszamy całość i dodajemy posiekaną kapustę kiszoną. Dusimy na małym ogniu, co jakiś czas mieszając. Po 20-30 minutach dodajemy brukselkę (większe główki możemy podzielić na pół), mieszamy.

Na talerz wykładamy pieczone ziemniaki z kapustą curry, danie podajemy posypane koperkiem.

Smacznego:)


Leave a comment

Świąteczny przysmak Jurka, czyli śledzie z curry, porem i kaparami

Oto śledzie, które przehandlowałam za instalację światła nad moją wyspą kuchenną:)

Ale od początku. W naszym domu jestem drugą (po Mamie) producentką śledziowych wynalazków. Mama, która sama szczerze nie cierpi śledzi, przygotowuje Tacie tradycyjne śledziowe przysmaki, jak np. śledzie pod śmietanowo-cebulową pierzynką. Ja eksperymentuję i w temacie śledzi czerpię garściami z kulinarnego bogactwa Sieci.

Na fali mojego zauroczenia mieszanką przypraw curry, rok temu znalazłam na blogu Lorentyny przepis na skandynawskie śledzie z curry i kaparami. Od tego czasu raczę mężczyzn w naszej rodzinie takimi właśnie śledziami. A jakiś czas temu obiecałam mojemu Tacie – wielbicielowi śledzi – całe dwa duże słoiki tych śledzików w podziękowaniu za zainstalowanie w mojej kuchni dodatkowego oświetlenia nad wyspą. Powiem Wam, że było warto:)

Jak każde śledzie i te muszą się przegryźć, przemacerować. Jutro jest ostatni moment, by przygotować je na nadchodzącą Wigilię.

ŚLEDZIE Z CURRY, POREM I KAPARAMI

/wg przepisu z bloga http://pistachio-lo.blogspot.com z moimi modyfikacjami/

1 opakowanie śledzi matjasów (użyłam Lisnera 220 g w oleju)

1 por (tylko biała część)

1 łyżka kaparów

1 płaska łyżeczka mieszanki przypraw curry

ćwiartka małego obranego jabłka

6 łyżek kwaśnej śmietany (użyłam 12%)

4 łyżki majonezu (użyłam Kieleckiego)

1,5 łyżeczki posiekanego koperku

1/3 łyżeczki płynnego miodu

1/3 łyżeczki soku z cytryny

pieprz świeżo  mielony

 

Śledzie kroimy na niewielkie kawałki (na kęs), odkładamy na talerzyk.

Pora kroimy w cienkie półplasterki, przekładamy do miski. Następnie dodajemy do miski kapary, curry, posiekane drobno jabłko, koperek, śmietanę i majonez. Dodajemy do smaku miód, cytrynę i świeżo mielony pieprz. Mieszamy całość. Do tak przygotowanego sosu dodajemy śledzie, mieszamy delikatnie, by sos pokrył ryby. Całość przekładamy do słoików i dajemy się śledziom przegryźć przez 2-3 dni przed podaniem.

Smacznego:)


Leave a comment

Obiad dla studenta, czyli kotleciki szpinakowo-ziemniaczane

W  moim rodzinnym domu nie jadało się szpinaku. Może dlatego nie mam (jak wiele osób) traumy  z dzieciństwa związanej z tym warzywem. Szpinak zaczęłam jeść z własnej, nieprzymuszonej woli dopiero na studiach. Pamiętam, jak stołowałam się w barach mlecznych, których w tamtych czasach było sporo w pobliżu głównego kampusu uniwersyteckiego. Dwa bary przy Nowym Świecie, Bar Bambino, nieco oddalony Bar Prasowy na Marszałkowskiej i słynny “Karaluch” przy głównej bramie UW. Po latach połowa z tych jadłodajni zamieniła się w luksusowe butiki lub inne snobistyczne lokale bynajmniej nie na studencką kieszeń.

W tamtych czasach na moim talerzu lądowały głównie pierogi, naleśniki, kasze i warzywa. Wspomnianemu szpinakowi towarzyszyła poczciwa kasza gryczana, do tego jakaś tradycyjna surówka. Był to całkiem świadomy wybór, zwłaszcza po tym, gdy wiedziona tęsknotą za maminymi pierogami z mięsem, zamówiłam w “Karaluchu” pierogi. Miały być z mięsem, ale smakowały, jak celulozowy odpad z zakładów papierniczych w Kluczach. Koszmarna pomyłka. Od tamtej pory stałam się, chcąc nie chcąc, miłośniczką jarskich potraw.

Dzisiaj, jeśli mogę zdecydować co podać na obiad, to preferuję wegetariańskie dania. Ale gotując dla całej rodziny, muszę liczyć się z jej zdaniem, a ta jest mięsożerna. Czasem uda mi się pójść na kompromis i zaserwować niby-pulpety lub niby-gulasz. Bo z mięsem (prócz nazwy) nie mają nic wspólnego.

I taka jest też moja dzisiejsza propozycja. Kotleciki szpinakowo-ziemniaczane podane z kaszą pęczak i kurkami przesmażonymi z cebulką na maśle. Do tego swojski ogórek małosolny lub kiszony. A inspiracja pochodzi z książki Na zdrowie Elizy Mórawskiej.

KOTLECIKI SZPINAKOWO-ZIEMNIACZANE

/porcja dla 4 osób, przepis pochodzi z książki Na zdrowie Elizy Mórawskiej, z moimi modyfikacjami/

1 kg ziemniaków ugotowanych w osolonej wodzie (najlepiej dzień wcześniej i ugniecionych tłuczkiem)

400 g świeżego szpinaku

1 łyżka świeżej bazylii, posiekanej

1 łyżka koperku, posiekanego

2 małe dymki ze szczypiorem

3 małe ząbki czosnku

1 łyżeczka musztardy ostrej (użyłam Dijon)

1 łyżeczka pikantnego ketchupu

sól, pieprz do smaku

1 jajko

mąka pszenna (2-3 łyżki) do obtoczenia:

olej rzepakowy do smażenia

 

Szpinak wrzucamy do garnka z wrzącą wodą i gotujemy do czasu aż zmięknie (ok. 3 minut). Następnie odciskamy z niego wodę i drobno siekamy. Ziemniaki łączymy ze szpinakiem, dodajemy posiekane zioła, dymkę, czosnek, musztardę i ketchup. Następnie dodajemy rozbełtane jajko, sól i pieprz do smaku. Tak przygotowaną masę schładzamy w lodówce przez co najmniej 1/2h, by nieco stężała (dzięki temu łatwiej będzie formować kotleciki).

Po tym czasie zwilżonymi wodą dłońmi formujemy niewielkie kotleciki, które lekko obtaczamy w mące i smażymy na średnim ogniu na patelni z rozgrzanym olejem (ok. 3-4 minut).  Usmażone na złoto kotleciki przekładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Przykrywamy folią aluminiową, by nie wystygły.

Kotleciki podajemy natychmiast z ulubioną kaszą i surówką.

Smacznego:)


Leave a comment

Wzór na botwinkę, czyli chłodnik tradycyjny

Nie od dziś wiadomo, że książka to jeden z najlepszych prezentów, którymi można obdarować blogerkę kulinarną:) Radość oglądania książki wciąż pachnącej nowością i farbą drukarską nie ma sobie równych. Nic więc dziwnego, że gdy w tym roku dostałam na imieniny Wzór na smak Grzegorza Łapanowskiego, nie mogłam się doczekać aż nadejdzie wieczór i będę mogła przejrzeć to wydawnictwo.

A jest to książka ze wszech miar dopracowana i pięknie wydana. Bardzo podoba mi się pomysł na jej zawartość. Tytułowy wzór na smak to nic innego, jak opisywanie kolejno poszczególnych produktów (warzyw, jarzyn, owoców, mięs), często okraszone kulinarnymi wspomnieniami Autora, a do tego przejrzyście podane wzory na połączenia z innymi produktami. Jak pisze we wstępie Łapanowski pod każdym opisem znajdziesz wzory na smak. Sprawdzone klasyki, warte wypróbowania. (…) Zanim przejdziesz do przepisów, zerknij na grafikę z połączeniami smakowymi dla danego produktu. (…) Staraj się eksperymentować, łączyć receptury i podmieniać składniki, podążając za wzorami na smak i połączeniami smakowymi. I radzi zawsze wybierać do gotowania produkty najlepsze jakościowo, świeże, najlepiej lokalne.

Na początku Grzegorz Łapanowski opowiada o podstawowych smakach: słodkim, kwaśnym, słonym, gorzkim i oczywiście umami. Radzi jakie produkty warto mieć w kuchennych szafkach. Później jest coraz lepiej: Autor podpowiada jak łączyć smaki. Po pierwsze, łączyć produkty z danego regionu. Po drugie, łączyć produkty sezonowe. Po trzecie, łączyć produkty z tej samej grupy. Na kolejnych stronach książki przeczytamy o poszczególnych produktach i połączeniach smakowych, np. z czym najlepiej po drodze bakłażanowi (tu: m.in. z fetą, kozim serem, jagnięciną, ziołami, niektórymi warzywami etc.). Dalej znajdziemy wybrany dla danego produktu przepis (np. stek z bakłażana z salsą pomidorową) okraszony pięknym zdjęciem. Nie da się ukryć, że Łapanowski potrafi czarować słowem, posłuchajcie choćby tego: Topinambur. Ma nazwę jak jakiś leśny zwierz. I może coś w tym jest. Dzięki ziemistym i leśnym nutom rzeczywiście kojarzy się z lasem. Pasuje do dziczyzny, dobrze mu w towarzystwie oliwy truflowej, pieczonych orzechów i grzybów. Zresztą przez lata służył u nas jako karma dla dzików, zanim “z Zachodu” nie przyszła moda na to hipsterskie warzywo.

Takiej książki jeszcze u nas nie było. Jest skarbnicą przepisów, ale przede wszystkim kalejdoskopem wzorów na połączenia smakowe, czasem naprawdę zaskakujące. Ponad dwieście stron kulinarnych podsumowań i często zaskoczeń. Polecam bardzo tę lekturę. A dziś z tej książki proponuję Wam klasyczny wzór na botwinę: chłodnik na maślance, pełen pysznych i zdrowych składników.

CHŁODNIK TRADYCYJNY

/wg przepisu Grzegorza Łapanowskiego z książki Wzór na smak, Wydawnictwo Full Meal, Warszawa 2017/

1 pęczek botwinki

1 l maślanki

świeży ogórek gruntowy

1 pęczek rzodkiewek

1 pęczek koperku

2 jajka ugotowane na twardo

2 ząbki czosnku

do smaku: sól, pieprz, cukier, sok z cytryny do smaku

ocet do gotowania botwinki

 

Botwinkę dokładnie płuczemy. Małe buraczki drobno siekamy lub ścieramy na tarce o dużych oczkach, łodygi i liście drobno siekamy. Obgotowujemy osobno w osolonej wodzie z cukrem i octem (po łyżce na 1l) – buraka ok. 3 minut, łodygę ok. 1 minuty, liście 30 sekund.

Ogórka i rzodkiewkę myjemy i ścieramy na tarce – ogórka na dużych oczkach, rzodkiewkę na małych. Czosnek przeciskamy przez praskę, koperek drobno siekamy. Wszystkie składniki przekładamy do miski i łączymy z maślanką. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, cukrem i sokiem z cytryny. Gotowy chłodnik wstawiamy na kilka godzin do lodówki. Podajemy zimny (ale nie lodowaty) w miseczce z ćwiartkami jajka, ogórka, skropiony oliwą.

Smacznego:)