Odprowadziłam Zu do przedszkola i teraz maszeruję z lnianą torbą do warzywniaka. Po drodze wstępuję do pani Bożenki, która sprzedaje świeżutkie rogaliki pszenne i mój ulubiony twaróg z Głuchowa. Z warzywniaka wychodzę objuczona kalafiorem, fasolą adzuki i ryżem jaśminowym.
Następnym razem przy kupowaniu strączków i ryżu na wagę powinnam zabrać ze sobą używane, lecz czyste foliowe woreczki. Zgodnie z filozofią low waist, która jest mi coraz bardziej bliska.
W dużym garnku robię curry na dwa dni. Dorzucam zielony groszek. Mam wrażenie, że o tej porze roku wszystko, do czego dodajemy groszek staje się świeże i smaczniejsze. Przebłysk wiosny w ciągu zimy. W tym daniu kalafior “robi” za mięso, a nerkowce przyjemnie chrupią dopełniając smaku całości.
CURRY Z KALAFIOREM, FASOLĄ ADZUKI I ZIELONYM GROSZKIEM
/porcja dla 4 osób/
1/2 małego kalafiora
1/2 szklanki fasoli adzuki, namoczonej na noc
1/2 szklanki zielonego groszku (użyłam mrożonego)
2 garście szpinaku baby
1 cebula
1 ząbek czosnku
kawałek imbiru (ok.1 cm)
1 łyżka przyprawy curry
1 płaska łyżeczka czerwonej pasty curry
1 szklanka mleka kokosowego
olej rzepakowy
do podania:
ryż jaśminowy
1/2 szklanki solonych nerkowców
Fasolę adzuki gotujmy w lekko osolonej wodzie, odcedzamy i odstawiamy na bok. Groszek blanszujemy, przelewamy zimną wodą i również odstawiamy na bok.
Cebulę, czosnek i imbir drobno siekamy i wrzucamy do dużego garnka o grubym dnie z łyżką rozgrzanego oleju. Smażymy chwilę, a gdy warzywa zaczną pachnieć dodajemy przyprawę curry i pastę curry, mieszamy. Następnie dodajemy mleko kokosowe i zmniejszamy ogień. Dodajemy różyczki kalafiora, mieszamy, przykrywamy pokrywką i dusimy na bardzo małym ogniu, aż kalafior będzie półtwardy. Następnie dodajemy szpinak i ponownie dusimy, aż zwiędnie. Do curry dodajemy ugotowaną fasolę adzuki i groszek, dusimy jeszcze chwilę.
W międzyczasie gotujemy ryż i prażymy na suchej patelni nerkowce.
Gdy curry jest gotowe, podajemy je z ryżem i nerkowcami.
Smacznego:)