gazdowanie

Kuchnia, fotografia i okruchy codzienności

O rybach. Dorsz w sosie śmietanowo-koperkowym na szpinakowym tagliatelle z brokułem

Leave a comment


DSC_0452

Wszystkie jadalne skarby wyłowione z wody można zobaczyć na targu Tsukiji w Tokio, największym w Japonii i jednym z największych na świecie. Aby być świadkiem całego przedstawienia, trzeba albo wstać o nieludzkiej porze, albo (wersja rekomendowana) w jednym z barów pobliskiej Ginzy poczekać do rana, kiedy to około piątej zaczyna się na Tsukiji aukcja tuńczyków.

(…) Rzędy ogromnych cielsk tuńczyków leżały na betonie; niektóre ważyły kilkaset kilogramów, najwięcej jednak było takich wielkości człowieka (…). Nacięte ogony ryb pozwalały klientom ocenić ich jakość, niektóre ciągle miały głowy z półotwartymi pyskami, inne już zdekapitowano. Na ich ciemnoszarych cielskach wypisana była czerwoną farbą waga i numer. Prowadzący aukcję wyrzucali z siebie potoki słów z szybkością karabinów maszynowych i jak można zgadnąć, dotyczyły one ceny leżących tam pięknych rybich ciał. Klienci w odpowiedzi trzepotali palcami, wskazywali nimi w górę, w dół, na boki i wszyscy rozumieli się nawzajem bez problemu. Wokół nas trwał nieustanny ruch. Jeździły wózki bagażowe, pracownicy za pomocą metalowych harpunów ładowali na nie ryby. Aukcja odbywała się w kilku miejscach jednocześnie i co ułamek sekundy kolejny tuńczyk znajdował nabywcę. Nowy właściciel podzieli go na porcje i wyeksponuje na lodzie na jednym z tysiąca pięciuset stoisk w zadaszonej części targu Tsukiji; dopiero od niego ryba trafi do indywidualnych klientów zaopatrujących restauracje i sklepiki.

(…) Może najbardziej zaskakujący na Tsukiji jest zapach. Spodziewać by się można Centrali Rybnej,która w mieście mojego dzieciństwa z odległości kilkudziesięciu metrów dawała o sobie znać ciężka wonią zaduszonej makreli i konającego karpia, ale nad tokijskim targiem unosił się jedynie słonawy zapach morza. Tu żadna ryba nie zdąży się zepsuć i nikt tak jak Japończycy nie opanował metod konserwacji morskich darów.*

Zazdroszczę Japończykom bogactwa ryb i owoców morza. W naszej szerokości geograficznej faktycznie było tak, jak pisze Bator: gdy byłam dzieckiem zakopiańską centralę rybną można było wyczuć na odległość z zamkniętymi oczami:) Po latach w tym samym miejscu otwarto sklep Wawela ze słodyczami, ale wchodząc tam wciąż miałam wrażenie, że przez zapach cukierków, wafelków i czekolad przebija się smętna woń szprotki nie pierwszej świeżości…

Dziś z zaopatrzeniem w ryby jest odrobinę lepiej, choć stoiska rybne nie są pozbawione specyficznej woni. Jaka szkoda, że nie dane nam jest poczuć w tych miejscach unoszący się, tak jak na Tsukiji, słonawy zapach morza… Na otarcie łez kupcie słuszny kawałek polędwicy z dorsza i sprawcie sobie zdrowy obiad: ryba i super warzywo, czyli brokuł to jest to!

*Joanna Bator, Japoński wachlarz, Wydawnictwo W.A.B.,Warszawa 2011

DSC_0463

DORSZ W SOSIE ŚMIETANKOWO-KOPERKOWYM NA SZPINAKOWYM TAGLIATELLE Z BROKUŁEM

/porcja dla 2osób/

1 polędwica z dorsza

1/2 opakowania makaronu tagliatelle ze szpinakiem

1/2 świeżego brokułu

1 małe opakowanie śmietany 22%

2 łyżki startego parmezanu

1/2 pęczka koperku, drobno posiekanego

1 ząbek czosnku

olej

pieprz cytrynowy

pieprz kolorowy

sól

 

Dorsza myjemy, osuszamy i przyprawiamy pieprzem ziołowym, solą i odrobiną świeżo zmielonego pieprzu kolorowego. Czosnek kroimy na cienkie plasterki i rozkładamy go na polędwicy. Tak przygotowaną rybę umieszczamy w skropioną olejem żaroodpornej formie, którą wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 190ºC i pieczemy ok. 15 minut. Po upieczeniu pozostawiamy w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach, by nie wystygł.

W międzyczasie gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu (al dente) oraz na parze brokuła.

Do rondelka wlewamy śmietanę, dodajemy parmezan oraz koperek, podgrzewamy na małym ogniu do uzyskania jednolitej konsystencji.

Gdy makaron i brokuł są gotowe, odcedzamy je, makaron przekładamy na talerze, polewamy sosem, dodajemy na wierzch kawałki dorsza oraz różyczki brokułu.

Smacznego:)

DSC_0461

Author: Ajka

Jestem miłośniczką fotografii, gotowania i Tatr. Pełnoetatową mamą i koordynatorką projektów. Mam słabość do psów, wanilii i T-shirtów w paski. Pochodzę z Podhala, a po latach pomieszkiwania w Warszawie osiadłam w małym mieście oddalonym 20 km od stolicy. Uwielbiam gotować, piec, fotografować jedzenie i ostatnio coraz chętniej również umawiać się na plenerowe sesje rodzinne:) Miło Cię widzieć, Rozgość się na Gazdowaniu:)

Leave a comment